Historya (powstania) Warszawskiego Towarzystwa Dobroczynności
Spis treści
Źródło
Kalendarz wydany przez Warszawskie Towarzystwo Dobroczynności na rok zwyczajny 1863, przedruk w FederalistKa nr1/2014, śródtytułu od historia.ofop.eu
1814-1832
Inicjatywa Zamoyskiej
Długoletnie i liczne klęski, jakimi kraj nasz w początkach bieżącego stulecia dotknięty został, wyradzająca się ztąd nędza nie tylko pojedynczych osób, lecz nawet całych rodzin, najwidoczniejsza w Stolicy kraju, zwróciła na siebie uwagę pewnego grona osób, na czele którego znalazła się Zofija z Książąt Czartoryskich, hrabina Ordynatowa Zamoyska. Grono to zrozumiało, że pojedyncze udzielanie jałmużny, jak z jednéj strony nie może przynieść radykalnéj pomocy, tak z drugiéj znów częstokroć trafia na nieprawdziwie potrzebującego, a nawet demoralizuje otrzymującego jałmużnę. Grono to pojęło, że wypadałoby przedewszystkiém obmyśleć jakiś przytułek, w nim pomieścić prawdziwie nieszczęśliwych, zająć ich tam pracą, aby tym sposobem nabrali przekonania, że oni nie jałmużnę, lecz pracę i wynagrodzenie za nią otrzymują. Nabrawszy takiego przekonania, i rozumiejąc iż chcąc ten dobroczynny zamiar do skutku doprowadzić, potrzeba znaleźć ludzi, któ- rzyby z pomocą czynną i funduszami swemi przyszli w pomoc: grono to osób wydało w początkach miesiąca listopada 1814 r. odezwę do publiczności, objawiającą cel założenia Towarzystwa Dobroczynności, a zarazem wzywającą do przystąpienia w zawiązek Towarzystwa, jako téż do udzielania ofiar, posłużyć mających do wprowadzenia w życie projektu.
Odezwanie się to, jak wszystko u nas, co szlachetnością nacechowane, nie pozostało bez skutku; – wiele osób przystąpiło do zawiązującego się Towarzystwa, a nawet niektóre z nich, jako kamień węgielny mającéj się wznieść budowy, poczyniły wieczyste darowizny, od których procent miał być obracany na utrzymanie téj nowéj instytucyi; inni znów pracą, staraniami o zbieranie funduszów, zdeklarowali się podtrzymywać zawiązujące się Towarzystwo.
Tak więc pierwszy krok uczyniony został, lecz po tym pierwszym kroku, z ilu to trudnościami należało się spotkać, ile przeciwności łamać! Wypadało jakiś lokal obmyśleć, gdzieby biednych umieścić było można; – lokal ten tymczasowo wynaleziono w dawnym konwikcie Pijarskim przy ulicy Miodowéj, a mając takowy, ogłoszono dzień 24 Grudnia 1814 roku, jako chwilę założenia Warszawskiego Towarzystwa Dobroczynności, poprzez udzielenie, z funduszów na to złożonych, skromnéj dla 200 osób uczty.
Znieść żebractwo
Przy zawiązywaniu Towarzystwa, główna myśl kierująca założycielami téj Instytucyi była: znieść żebractwo, a przyjść z pracą i pomocą prawdziwie nieszczęśliwym na to zasługującym, i w tym celu jednocześ- nie odniesiono się do publiczności z prośbą nie udzielania żebrakom jałmużny, a do władzy poicyjnéj o niesienie pomocy przy zbieraniu ulicznych żebraków, których następnie, o ile ku temu kwalifikowali się, umieszczano w salach Towarzystwa, zatrudniając ich odpowiednią pracą, lub téż kwalifikowano – jako ściągających z całego kraju do Stolicy w celu żebraniny – do miejsc urodzenia. Nie ograniczało się jednak Towarzystwo przy swoim zawiązku, na samém umieszczaniu prawdziwie biednych w jedném mieszkaniu; dawało ono innym z kilku osób złożonym biednym rodzinom żywność do domów i drzewo na opał, a nawet opatrywało je wsparciem pieniężném, znajdując zaś, że wiele bardzo zależy, aby przyjść w pomoc podupadłéj ludności, celem wybawienia jéj od lichwy, przeznaczyło kilkanaście tysięcy złotych polskich, na udzielanie pożyczek chwilowo podupadłym, za pewném poręczeniem.
Tak więc zajmując pomieszczonych w domu Towarzystwa biednych, darciem pierzy i skubaniem szarpi, dając nawet tę czynność rodzinom pozbawionym zarobku, do ich mieszkań. Towarzystwo przepisało dla siebie ustawę, rozdzielając się podług niej na dwa Wydziały, a mianowicie:
1. Powszechnego opatrzenia czyli dostarczenia pierwszych do życia potrzeb.
2. Leczenia w chorobach, szczepienia ospy ochronnéj i dawania pomocy w połogach, a nadto urządziło Bióra Opiekuńcze, złożone z Opiekunów, z których zadaniem jednych było zbieranie składek w obrębie ich Cyrkułu, drudzy zaś sprawdzali stan nieszczęśliwych i tych kwalifikowali do różnego rodzaju pomocy.
Pierwsze zakłady
Urządzone w ten sposób Towarzystwo, w samych onego początkach, hojnie funduszami zasilane było. Wiele bardzo mieszkańców Stolicy zadeklarowało się wnosić pewne stałe perjodyczne składki, a nadto urzędnicy biór rozmaitych zbiorowo i inne korporacye nie odmawiały zasił- ków w funduszach. Pomimo to jednak, Towarzystwo znalazło wielkie trudności niemal w istnieniu swojém, z powodu braku odpowiedniego lokalu; trudności te wszakże w części zmniejszone zostały z łaski Rządu, który w drugiéj połowie 1816 r. udzielił obszerniejsze nieco i dogodniejsze umieszczenie na Instytut Towarzystwa, częścią w klasztorze księży Franciszkanów w Warszawie, częścią w Grzybowéj Woli, o półtory mili za miastem położonéj kolonii.
Po otrzymaniu tych nowych lokacyi, Towarzystwo rozdzieliło Zakłady swoje w ten sposób, że znajdujący się w Warszawie był niejako domem zarobkowym, a jakkolwiek z powodu zmniejszenia się klęsk wojny, ustało skubanie szarpi, wzięto się do wyrabiania z wełny, lnu i konopi rozmaitych produktów, nie tylko na miejscowe potrzeby, lecz nawet częścią na sprzedaż. Przy tém przeobrażeniu rodzaju pracy, trudności były wielkie, raz, z powodu wstrętu do pracy, jaki objawił się pomiędzy pomieszczonemi w Zakładzie, a powtóre, z powodu mozołu w nauczaniu tego wszystkiego ludzi znarowionych, niezręcznych i będących w wieku podeszłym; – dopięło jednak Towarzystwo zamiaru, w czém wiele zawdzięczało p. Hoffmann, Dyrektorowi zaprowadzonéj tym sposobem fabryki.
W Grzybowej-Woli pomieszczonych przeszło sto osób, jako w bardzo podeszłym już wieku i powiększéj części kalek, zajmowało się darciem pierzy; mając zresztą zdrowe powietrze i większe wygody, miléj spędza- ło ostatnie chwile życia swego, otrzymując przez dojeżdżającego w każ- dą Niedzielę i Święto kapłana, pociechy duchowne.
Rodzaje wsparcia
Tym więc sposobem Towarzystwo udzielane przez siebie pomoce urzą- dziło tak, iż każdy ubogi wsparcia żądający, jeżeli był w stanie pracować, nie znalazł do niczego więcéj prawa, jak tylko do otrzymania w Domu Zarobkowym stosownego do swego stanu, sił i możności odpowiedniego zatrudnienia, zupełne utrzymanie go w Domu, lub pewne wynagrodzenie w korzyści mu przynoszącego; jeżeli zaś żądający wsparcia był w wieku bardzo podeszłym, lub kalectwem dotknięty, znajdował przytułek w Zakładzie w Grzybowéj-Woli; – obarczony znów familiją, dostawał wsparcie miesięczne, nareszcie dotknięty chorobą, otrzymywał nie tylko pomoc lekarską, lecz nawet lekarstwa na koszt Towarzystwa dlań zakupywano. Wsparcia jednorazowe bardzo rzadko udzielane bywały, i to wtedy tylko, kiedy miały wyrwać ubogiego z gwałtownej nę- dzy, przypadku jakiego, lub zapewniały temu, który je otrzymywał, radykalną pomoc. Wsparcia tak miesięczne jako téż jednorazowe, z całą oględnością i przy zachowaniu wszelkich formalności, za decyzyami Wydziałów udzielane były; niechętna jednak dobremu a czarno widząca zawiść, już podówczas czyniła Towarzystwu zarzuty, jakoby wspierało mniéj potrzebne osoby. Zarzuty te żywo dotknęły Towarzystwo, które przez pisma publiczne wzywało, pragnących przekonać się, o przejrzenie rachunków miejscowych, dla każdego otwartych; wezwania te pozostały po większéj części bez skutku; – nie przychodzono sprawdzać, a w części wierzono lekkomyślnym zarzutom.
Kłopoty z pożyczkami i sklep dla ubogich
Tymczasem udzielonych kilkanaście tysięcy złotych tytułem pożyczek, pomimo największych starań niezwrócono, a tak sparaliżowaną została ta tyle potrzebna Instytucya, albowiem Towarzystwo zdecydowało się nie udzielać nadal pożyczek. W to miejsce powstała myśl założenia sklepu ubogich, w którymby sprzedawane być mogły rzeczy przez ubogich właścicieli przynoszone, aby ich uchronić od lichwy przy oddawaniu rzeczy takowych na zastaw, lub od marnowania przez sprzedawanie ich w nagłéj potrzebie za połowę prawdziwéj onych wartości. Myśl ta wkrótce w czyn zamienioną została, albowiem wynajęto na Krakowskiém-Przedmieściu w domu Nr. 456 odpowiedni lokal na sklep, i takowy z dniem 13 Czerwca 1817 r. dla użytku publicznego utworzony został. W nim, obok rzeczy przynoszonych przez ubogich do sprzedania, spieniężano również wyroby miejscowéj Instytutowéj fabryki.
Kłopoty z lokalem
Te same niedogodności, jakie Towarzystwo pierwiastkowo, z powodu szczupłości lokalu na swoje zakłady, znalazło w dawnym Konwikcie Pijarskim, obecnie wznowiły się, – i dla tego Towarzystwo odnosiło się do Rządu z prośbą, o wyznaczenie innego na swoją Instytucyą pomieszczenia, a jakkolwiek Książę Namiestnik Królewski decyzyą objawioną w wypisie z protokułu posiedzeń Rady Administracyjnéj z d. 12 Kwietnia 1817 r. przeznaczył część zabudowań nie zamieszkanych w klasztorze Księży Karmelitów na Krakowskiém-Przedmieściu na pomieszczenie Zakładów Towarzystwa, to jednak, z powodu odmówienia stosownego zasiłku pieniężnego na restauracyą tego lokalu, nadzwyczaj zniszczonego, Towarzystwo zdecydowało się do pewnego czasu jeszcze pozostać w klasztorze Księży Franciszkanów.
Kryzys i ratunek
Te kłopoty, tak z przyczyny braku odpwiedniéj dla ubogich lokacyi, jako téż z tytułu coraz bardziéj zmniejszających się dochodów ze składek, przez rozmaite osoby stale zadeklarowanych, stawiły Towarzystwo w tém rozpaczliwém położeniu, że umyśliło z dniem 1 Czerwca 1818 r. rozwiązać się, utrzymując tylko Dom Zarobkowy, i to jedynie z powodu poczynionych już na tę Instytucyę stałych darowizn i legatów.
Kiedy Towarzystwo najzupełniéj na energii i siłach upadło, w założycielce jego Zofii Zamoyskiéj przymioty te w odwrotnym rosły stosunku; – nietraciła na chwilę nadziei, że Instytucya ta, dla dobra bliźnich zawiązana, pomimo spotykanych ciągle przeciwności, potrafi i nadal utrzymywać się. Starania téj zacnéj Założycielki pomyślnym uwieńczone zostały skutkiem, albowiem na odbytém u niéj w dniu 8 Kwietnia 1818 roku posiedzeniu Członków Towarzystwa, udzieliła zebranym radosną wiadomość, że Najjaśniejszy Cesarz Aleksander I, przebywający podówczas w Warszawie, zapewnił Ją, że jaknajlepiéj uważa tutejsze Towarzystwo, i dozwolić raczył, aby przedstawiło Mu swe potrzeby, którym zaradzić, a w ogóle utwierdzić Towarzystwa nie zaniedba. Odjeżdżając zaś z tutejszéj Stolicy, Najjaśniejszy Pan powtórnie wyrazić raczył najlepsze swe chęci względem Towarzystwa, polecając Namiestnikowi Królewskiemu, oznaczenie tymczasowe funduszu na wyreperowanie lokalu, a Ministrowi Sekretarzowi Stanu wspólne z Namiestnikiem w tym przedmiocie działanie. Te łaskawe słowa Monarchy nowych dodały sił Opiekunkom i Członkom Towarzystwa w staraniach około utrzymania zagrożonéj już upadkiem Instytucyi. Jakoż wkrótce, albowiem w drugiéj połowie 1818 r. otrzymało Towarzystwo urzędową wiadomość, iż Najjaśniejszy Pan raczył wyznaczyć 90,000 złp. na urządzenie lokalu dla Towarzystwa, pozostawiając do wyboru dwa na ten cel gmachy, na Krakowskiém-Przedmieściu położone, mianowicie Księży Karmelitów i Panien Karmelitanek. Towarzystwo bez wahania oświadczyło się za klasztorem Panien Karmelitanek, już to dla miejscowych dogodności, już to dla mniejszych kosztów, na reperacyę onego potrzebnych. Dotychczasowe lokatorki przeznaczonego dla Towarzystwa gmachu, Panny Karmelitanki, w tym jeszcze roku przeniosły się do Krakowa, a Towarzystwo w dniu 23 Grudnia 1818 r. objęło w swoje posiadanie rzeczone zabudowania.
Te jednak zabudowania wymagały zupełnéj reperacyi, i dla tego Towarzystwo wybrało z grona swego deputacyę pod przewodnictwem Członka swego professora Kado, która miała zająć się jak najspieszniejszém przeprowadzeniem tych zabudowań do stanu dogodnéj dla Instytucyi mieszkalności. Działania wybranéj deputacyi, na każdym kroku odznaczały się energiją, albowiem już w dniu 26 Maja 1819 roku Towarzystwo odbyło posiedzenie swe w nowych gmachach, a w dniu 31 Lipca tegoż roku cały Instytut przeniesiony został z klasztoru Księży Franciszkanów do nowo urządzonego gmachu, którego w dniu 1 Sierpnia odbyła się uroczysta inauguracya, tak przez solenne nabożeństwo w miejscowym kościółku, jak téż przez wyprawienie dla ubogich w Instytucie pomieszczonych skromnéj uczty, z funduszu na ten cel przez Opiekunki i Członków towarzystwa złożonego.
Mając tedy Towarzystwo lokacyą w gmachu na Krakowskiém-Przedmieściu i w Grzybowéj-Woli, i utrzymując tam przeszło 300 osób, obok coraz większego rozgałęzienia się działań swoich, uznało za rzecz konieczną przejrzeć dotychczasową swoją ustawę, oddając czynność tę oddzielnemu komitetowi pod przewodnictwem J. U. Niemcewicza Prezesa Administracyi Ogólnéj Towarzystwa, a następnie ponieść takową pod Najwyższe zatwierdzenie.
Mrozy 1820
Kiedy rozpoczął się 1820 r., a z nim nadeszły nadzwyczajne mrozy, Towarzystwo obok zasilania biednych rodzin drzewem opałowém, urządziło u siebie kilka sal ogrzanych, w których prawdziwie nieszczęśliwe osoby znajdowały przytułek i żywność; gdy zaś składki na rzecz Towarzystwa wnoszone, udzielali również tutejsi mieszkańcy wyznania Mojżeszowego, a z dobrodziejstw Towarzystwa niekorzystali, postanowiono pewną część otrzymywanych od nich wpływów, przelewać do szpitala starozakonnych, nie dla tego, aby skromny ten zasiłek mógł być znakomitem wsparciem, lecz dla dania dowodu, że Towarzystwo nie mieszcząc starozakonnych w swoim Instytucie, starało się jednak w miarę możności udzielać im swéj pomocy.
Dalsza historia sklepu
Sklep ubogich w roku 1817, w domu Dobrycza urządzony, z początkiem Kwietnia 1819 r. przeniesiony do domu Towarzystwa, ułatwiał sprzedaż ludziom ubogim w nagłych potrzebach rzeczy, od codziennego użycia im zbywające, lub własną pracą wyrobione, podług oznaczonéj przez właściciela ceny, za potrąceniem od sprzedanego przedmiotu 5% na wydatki sklepowe; lecz skoro okazało się, że z dobrodziejstwa tego poczęli korzystać ludzie zamożniejsi, zdecydowano przeto przyjmować do sklepu takie tylko fanty, którychby wartość dukatów 15 nie przenosiła, aby tym sposobem dać przystęp do téj Instytucyi ludziom prawdziwie takowéj potrzebującym. Sklep ten jednak mało otrzymywał w komis przedmiotów, a utrzymanie jego dość znaczne pociągało za sobą wydatki; skoro jeszcze w r. 1822 okradziony został, a wynikła ztąd szkoda 4,000 złp. wynosiła, postanowiono go zorganizować, i ogłoszono sklep takowy jako wakujący do wynajęcia, z włożeniem na wynajmującego obowiązku sprzedawania przedmiotów przez potrzebujących tego przynoszonych, z ograniczeniem do pewnéj tylko wartości, i z ustąpieniem sprzedającemu procentu, który dotąd na rzecz Towarzystwa był policzony.
Nowy statut
Ustanowiony komitet do napisania dla Towarzystwa Ustawy, wywiązał się z włożonego nań zadania. Ustawa przygotowaną i przez Towarzystwo przyjętą została. Podług niéj Towarzystwo podzielone zostało na cztery Wydziały: Administracyjny, Examinacyjny, Wsparcia po domach i Lekarski. Wydział administracyjny trudnił się wszelkiemi sprawami ekonomicznemi; do niego wyłącznie należał dozór i czuwanie nad całością funduszów i własnością Towarzystwa, opatrywanie potrzeb Instytutu, sprawdzanie rachunków, przyjmowanie ubogich do Instytutu i wszelkie tym podobne czynności. Wydział Examinacyjny, składający się z Prezesów biór opiekuńczych, przekonywał się o rzeczywistości ubóstwa osób żądających wsparcia lub innéj od Towarzystwa pomocy. Wydział Wsparcia zostający pod kierunkiem Założycielki Towarzystwa Zofii Zamoyskiej, złożony z Proboszczów parafii w Warszawie, zajmował się udzielaniem wsparcia po domach. Wydział Lekarski, trudnił się właściwemi czynnoś- ciami, tyczącemi się leczenia ubogich. Każdy z tych wydziałów miewał posiedzenie raz na tydzień w domu Instytutowym, a wszystkie Wydziały zgromadzały się na Sessyą raz na miesiąc pod kierunkiem osobnego Prezesa, na któréj zdawały sprawę z czynności miesięcznych, i większością głosów zatwierdzały wydatki upłynionego miesiąca, tudzież oznaczały je na następny. Na zasadzie téjże ustawy wezwano w roku 1822 do zarzą- du domowego Księdza Prokuratora z grona Księży Misyonarzy i Siostry Miłosierdzia, a to na zasadzie umowy zawartéj w tym przedmiocie z księ- dzem Wizytatorem tegoż Zgromadzenia. Ksiądz Prokurator trudniąc się posługą religijną, był zarazem przełożonym Instytutu i z pomocą dodanych mu officyalistów, wykonywał bezpośrednio wszelkie rozporządzenia Towarzystwa, wynikające bądź to ze stałych, bądź téż ze szczegółowych postanowień. Gospodarstwo zaś domowe i bezpośrednie staranie około ubogich, należało do Sióstr Miłosierdzia.
Ustawa ta, którą Towarzystwo w działaniach swych kierowało się, przedstawioną została pod Najwyższe zatwierdzenie i uzyskała takowe pod dniem 1 (13) Czerwca 1825 r., a nadto zatwierdzenie wszelkich legatów i donacyi na rzecz Towarzystwa poczynionych, lub poczynić się jeszcze mogących; tym sposobem Instytucya ta opartą została na stałych i niewzruszonych podstawach.
Rozwój organizacyjny
Tak utrwalona Instytucya, poczęła powoli rozszerzać działania swoje. Rzucona jeszcze w roku 1821 myśl udzielania ubogim Zupy Rumfordzkiéj, myśl w 1825 r. wznowiona, a wzięta stanowczo na posiedzeniu dnia 5 Września 1826 roku pod rozbiór, powoli w czyn zaczęła się zamieniać. Zgodzono się, aby Zupą Rumfordzką zasilać osoby bez sposobu do życia zostające, a po wsparcie do Towarzystwa udające się, przez co żądane wsparcie pieniężne mogłoby być im odmawiane, a fundusze te obracane na nagłe tylko wypadki, w chwilach nieszczęścia, jakiemi często tak pojedyncze osoby, jak nawet całe rodziny bywają dotykane. Utworzono przeto piąty Wydział: Rozdawania Zupy Rumfordzkiéj, i zatwierdzono dla niego Ustawę. Wydział ten, staraniem głównie rodziny Hr. Łubieńskich utworzony, stanowił niejako oddzielną instytucyę; otrzymywał on wprawdzie skromny roczny zasiłek z ogólnych funduszów Towarzystwa i lokal w gmachu jego, lecz zbieraniem funduszów na swoje potrzeby i rozporządzaniem takowemi samoistnie zajmował się; z czasem dopiero wszedł w ogólny skład Towarzystwa, jako nieoddzielny piąty tej Instytucyi Wydział.
W liczbie utrzymywanych w Zakładzie Starców, Towarzystwo już od r. 1822 przytulało pewną liczbę dzieci płci męzkiéj, bez Ojca i Matki pozostałych, a przytułku pozbawionych. Liczba ta dzieci początkowo zaledwie kilka wynosząca, z każdym rokiem powiększając się, w r. 1826 doszła liczby 30; znana będąc pod nazwą „Szkółki Towarzystwa” stała się zawiązkiem istniejącego obecnie Zakładu Sierot. W szkółce téj wykładano sierotom w najprostszym sposobie nauki, na przyszłość za podstawę całego życia posłużyć mogące, po dojściu zaś do pewnych lat i stosownie do objawiających się w nich zdolności, te biedne sieroty oddawane były do rozmaitych rzemiosł.
Klęski wojenne r. 1830/31, które pośród ogólnego wstrząśnienia, wszystkich dotknęły mieszkańców, przerwały stan pomyślny Towarzystwa (…)
1932-1964
trzeba dorzucić http://pbc.biaman.pl/dlibra/docmetadata?id=3241&from=pubindex&dirids=21&lp=1239