Towarzystwo Doraźnej Pomocy Lekarskiej

Z MediWiki
Wersja z dnia 07:50, 7 lip 2022 autorstwa Piotr Frączak (dyskusja | edycje)
(różn.) ← poprzednia wersja | przejdź do aktualnej wersji (różn.) | następna wersja → (różn.)
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
'

źródło

tekst ukazał się pierwotnie na stronie asocjacje.org

W poprzednich odcinkach mówiliśmy o tym, jak poszczególne sekcje Komitetu Obywatelskiego dbały o kwestie sanitarne, przy okazji wymieniając różne organizacje. Chciałbym teraz pokazać, jak wyglądało to od strony organizacji, które były włączone w ten system samopomocy. Zaczniemy od instytucji, która dziś w żaden sposób nie kojarzy się nam z działalnością społeczną, a której korzenie są na wskroś obywatelskie. Tą instytucją jest pogotowie ratunkowe, którego historyczne początki podobne są do tradycji GOPR-u czy WOPR-u…

Powstanie Towarzystwa Doraźnej Pomocy Lekarskiej

W 1881 roku spłonął w Wiedniu Ringteatr. Ilość poszkodowanych – „setek ofiar poparzonych, podeptanych, zduszonych, kąpiących się we krwi własnej” poruszyła opinię publiczną i skłoniła doktora barona Mundy’ego do zorganizowania stacji ratunkowej. Pomysł stworzenia podobnej instytucji powoli dojrzewał i wśród działaczy polskich. W carskiej Rosji piętrzono jednak problemy, „o innej instytucji, niż Krzyż Czerwony, nie chciano mówić. A pod rządem rosyjskim w Czerwonym Krzyżu żaden Polak pracować nie mógł, bo była to instytucja polityczna, nie samarytańska”. Jednak na początku 1896 r., w mieszkaniu Konstantego hr. Przeździeckiego, zorganizowano zebranie założycielskie, a powstały statut (wówczas zwany ustawą) przekazano władzom. Zanim doszło do jego zatwierdzenia, udało się – korzystając z inicjatywy Towarzystwa Higienicznego, które organizowało wystawę higieniczną – sprowadzić z Wiednia i pokazać w Polsce trzy karety, narzędzia, nosze i model stacji. „I oto, na wystawie higjenicznej, którą urządzono na placu, gdzie dziś stoi gmach Politechniki, w baraku Deckera, Warszawa poraz pierwszy zapoznała się z modelem stacji ratunkowej, która była czynna na placu wystawy”. Sprzęt ten stał się po zatwierdzeniu statutu i rozpoczęciu działalności (23 lutego 1897 r.) podstawą stacji ratunkowej.

Z prywatnych funduszy

Pierwszy sprzęt zakupił hrabia Przeździecki, ale nie doczekał powstania Towarzystwa, na którego czele stanął zatem jego brat Gustaw, który ofiarował niebagatelną sumę 3 000 rb. na pierwsze potrzeby organizacji. Resztę trzeba było zdobyć. “Popularyzację rozpoczęto od szeregu artykułów w prasie, odczytu, wygłoszonego przez piszącego te słowa [dr Józef Zawadzki (1865-1937) współorganizator i późniejszy wieloletni prezes Zarządu – przyp. PF] i wydrukowanego w paru tysiącach egzemplarzy, które rozeszły się w kilka miesięcy. Pierwsze fundusze zdobywano dzięki osobistej propagandzie członków zarządu. To też w niespełna pół roku zdołano zebrać 4736 rb. ze składek członków, 7974 rb. z ofiar doraźnych, 558 rb. z ofiar, składanych w pismach i 2825 zł. z zabawy, urządzonej przez Towarzystwo Cyklistów na Dynasach, które pierwsze wyciągnęło rękę pomocną Pogotowiu, oraz 178 rb. z przewozów płatnych. Dało to razem dochodu 16.271 rubli, co przy 10 615 rb. wydatków, pozwoliło Towarzystwu zamknąć rok nadwyżką 5.656 rb.”.

Rozwój techniczny

Początkowo jeździły wozy konne, które zaczęto zastępować już od 1909 roku samochodami, co znacznie usprawniło pracę. Pierwszy samochód osobowy “Flora” ofiarował pan Briggs z Marek. „Był to jeden z nielicznych podówczas samochodów w Warszawie i przekonał wkrótce, że oszczędność czasu nie tylko wpływa na szybkość udzielania pomocy, ale jednocześnie pozwala na zmniejszenie, a co ważniejsza, niepowiększanie personelu. Podczas bowiem, gdy wyjazd konny trwał wraz z powrotem około godziny, w tym okresie samochód mógł obrócić 2 – 3 razy“. Od tej pory – z wyjątkiem czasów, gdy Niemcy w czasie okupacji zarekwirowali “cały nagromadzony zapas opon do samochodów, smarów, benzyny (…) Zaczęto nawet rekwirować samochody, energiczna jednak interwencja zapobiegła temu” – pomoc docierała samochodami, choć wozów konnych do transportu rannych używano jeszcze w II Rzeczypospolitej.

Transport rannych

Wybuch wojny zmusił Pogotowie do nowych wyzwań. Już w pierwszych dniach sierpnia „Karetki pod wodzą członków Zarządu i lekarzy spieszyły na dworce kolejowe, skąd przewoziły rannych do szpitali oraz ze szpitali na dworce, do lazaretów i t. p. stosownie do zleceń władz sanitarnych wojskowych. Chwilowo 3 karetki oddano do rozporządzenia Komisji ewakuacyjnej P. K. P. S., wkrótce jednak zmuszeni byliśmy wycofać je, gdyż pozostawione bez należytego dozoru ulegały zniszczeniu. Zwróciliśmy się więc do straży ogniowej o nadsyłanie koni, nasze bowiem nie mogły wystarczyć i od ostatnich dni września 1914 r. sprawę przewozu rannych karetkami i samochodami ujęliśmy w nasze ręce. W tym celu członkowie Zarządu, Komisji rewizyjnej oraz Komitetu Dochodów niestałych podzielili między siebie dyżury na dworcach i odtąd ruch naszego taboru, w doświadczone oddany ręce, był prawidłowy”.

Szpital dzięki pogotowiu

Od samego początku wojny przewidywano potrzebę tworzenia szpitali czasowych. Gdy sekcja kobieca Komitetu Obywatelskiego zajęła się wyszukaniem lokalu i przygotowaniem zastępu sanitariuszek, w Pogotowiu Ratunkowym lekarze prowadzili dla tych sanitariuszek wykłady. Wtedy „[p]owzięto myśl zużytkowania domu Pogotowia na szpital. Wnet znaleźli się ofiarodawcy: M. Róg, [[Towarzystwo “Beseda”|“Beseda”] i inni, którzy dopomogli do urządzenia szpitala w lokalach sanitarjuszy, garażu i wozowni Pogotowia. Nakład wydany na odpowiednie przeróbki, utensylja i narzędzia wyniósł 2.934 rb. 04 kop., z czego p. M. Róg pokrył 656 rb. 90 kop., Towarzystwo “Beseda” – wreszcie inni ofiarodawcy, uproszeni przez członków Zarządu (…) 1.800 rb. (w ratach miesięcznych), resztę w kwocie 477 rb. 14 kop. pokryło Towarzystwo. Od 10.lX szpital pozostawał pod egidą Polskiego Komitetu Pomocy Sanitarnej. (…) Do bezpośredniego zarządu szpitalem wydelegowano członków Zarządu: dr. H. Kucharzewskiego i p. R. Kunkla, którzy obowiązki te pełnili do 29 grudnia 1914 roku. Na czele sanitarjuszek, które bezinteresownie pełniły ciężką swą służbę, stanęła p. d-rowa Wally Nowakowska, której działalności sprężystej zawdzięcza szpital wzorowy ład i porządek. Niemałe zasługi położył też i intendent p. R. Szymankiewicz. Zaprowiantowaniem szpitala zajął się członek Komitetu Dochodów Niestałych ś. p. J. Mayzner, który w tym kierunku działał cały czas niezmordowanie. (…) Wydatki na utrzymanie chorych całkowicie poniósł P. K. P. S., który asygnował na to, bądź też nadsyłał różne produkty w naturze.”

Szpital działała od 27 sierpnia do kwietnia 1915 i w tym czasie przebywało tam ogółem 360 rannych i chorych(w sumie doliczono się 3.565 dni szpitalnych). Co ciekawe jeśli chodzi o wyznanie to wśród rannych było „prawosławnych 250, katolików 80, ewangelików 13, mahometan 9, żydów 6, ormiano-gregorjanin 1 i poganin 1. (…) Z ogólnej liczby chorych zmarło 4 czyli 1%. 2 zmarło wskutek ogólnego zakażenia krwi po ranach postrzałowych brzucha i głowy, 1 wskutek rany postrzałowej czaszki i mózgu i 1 wskutek rozlanego zapalenia otrzewny po laparatomji, dokonanej w lazarecie polowym.(…) Ogółem dokonano 220 operacji większych i mniejszych”.

Ofiary nalotów

Jednym z działań pogotowia było udzielanie pomocy licznym ofiarom bomb (w jednym z protokołów komitetu obywatelskiego w mniejszej miejscowości określano je jako „zapalające buchadła”), rzucanych przez aeroplany. „Bomby w ciągu 1914 r. były rzucane przez lotników niemieckich z wysokości 1.000 do 1.500 metrów, zazwyczaj napełnione prócz masy wybuchowej opiłkami i kawałkami metalu. Rzucano je, mając na celu przecięcie komunikacji lub też w celu zniszczenia gmachów państwowych. Stwierdzić jednak należy, że nigdy nie osiągnęły zamierzonego celu, natomiast raniły wyłącznie prawie niewinną ludność miasta.W r. 1914 było ogółem 104 wypadki ran z powodu bomb, w 27 przypadkach chorych przewieziono do szpitali, zmarło z nich 16, pozostawiono po opatrunku lżej rannych 75. (…) Tam, gdzie bomby padały na przestrzeń otwartą, ofiary były mniej liczne i rany mniej ciężkie, natomiast w zamkniętych przestrzeniach bomby robiły wielkie spustoszenia”.

Opisy te w sposób jednoznaczny pokazują, że to zaangażowanie ludzi i zasobów organizacji – w tym wypadku Pogotowia Ratunkowego – wypełniało potrzeby społeczne, podczas gdy Komitet Obywatelski mógł, w dużej mierze, pełnić rolę koordynacji pomocy, dodatkowego wsparcia i ewentualnej interwencji – tam, gdzie było to konieczne.

Biografia

X-lecie Pogotowia Ratunkowego w Warszawie : 1897-1907

Zawadzki, Józef XXXV lat działalności Towarzystwa Doraźnej Pomocy Lekarskiej w Warszawie (1897-1932)