Kanoniczki warszawskie

Z MediWiki
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Zgromadzenie Panien Kanoniczek, Zakonu Kanoniczek Świeckich

założycielka (fundatorka - Fundacja została zatwierdzona przez Sejm 17 lat po śmierci Antoniny Zamoyskiej) Antonina Zamoyska, wdowa po Tomaszu Józefie Zamoyskim

Opisy historyczne

Kanoniczki świeckie od Niepokalanego Poczęcia, Maria Czapska

Życie 34/322 LONDYN, 23 SIERPNIA 1953 R.

(...) Fundatorką Kanoniczek Warszawskich była ordynatowa Tomaszowa Zamoyska, z domu Zahorowska a doradcą jej biskup krakowski, Andrzej Stanisław Załuski, kanclerz w. koronny. Ordynatowa wzorowała się na podobnej instytucji Kanoniczek Sabaudzkich w Remiremont, których ksieni posiadała rozległe uprawnienia feodalne i ogromny majątek ziemski. Ufundowane w V III wieku Zgromadzenie Kanoniczek Sabaudzkich zostało zniesione przez rewolucję francuską.

Józefa Antonina Zamoyska, wcześnie wydana za mąż za marszałka w. litewskiego Wołłowicza, była jegę trzecią żoną, a drugą Tomasza Zamoyskiego. Jako podwójna wdowa musiała się napatrzyć, a może i doznać niejednej krzywdy, na które samotna kobieta była wówczas narażona. Będąc bezdzietna postanowiła cały swój majątek oddać na zabezpieczenie losu panien niezamożnych i na stworzeń, e dla nich, w oparciu o Kościół, zastępczego domu rodzinnego.

Los kobiet w ówczesnej Polsce był ciężki, a tam, gdzie córek było dużo i gdzie się stawały ciężarem dla rodziny, nieraz gorzki. Gorszy jeszcze był los sierot na opiece u krewnych, sierot podległych, bez żadnej kontroli, woli albo samowoli opiekunów. O kształceniu córek w mało lub średnio zamożnych domach szlacheckich nie było mowy, rzadko kiedy umiały czytać i pisać; trzymano je w zamknięciu, wydawano za mąż nieraz w dzieciństwie za ludzi zupełnie im nieznanych albo oddawano do klasztoru. Stąd zapewne tak częste w dawnej Polsce porywania panien, tzw. „rapty“, które dochodziły do skutku bardziej, jak się zdaje, dzięki energii i determinacji dziewcząt, aniżeli z powodu zuchwalstwa mężczyzn.

Te różne aspekty ówczesnej obyczajowości znajdują swoje potwierdzenie w projekcie Statutu Zgromadzenia.

„Intencja fundowania tego zgromadzenia — pisała ordynatowa — jest ta, aby damy szlachetnego urodzenia do życia zakonnego powołania nie mające, postanowienia w małżeństwie tak prędko lub wcale mieć nie chcące, mogły, z chwałą Pana Boga, z honorem swoim i domów swoich w tym Zgromadzeniu życie Bogobojnie, prawdziwie chrześcijańskie prowadzić, nie obligując się do klauzury zakonnej, ani sobie drogi do przystojnego małżeństwa nie zagradzając...“

Ordynatowa Zamoyska zdobyła się w połowie tego, jeszcze wtedy ciemnego, wieku X V III na czyn rewolucyjny: garstce niezamożnych dziewcząt szlacheckiego rodu, przeważnie sierot, zapewniła warunki względnej wolności, możność stanowienia o swoim losie a nawet kształcenia się. SAPERE AUSO, herbową dewizę rodu Konarskich, zdobiącą medal wybity na cześć ks. Stanisława Konarskiego, możnaby zastosować również do Zamoyskiej. Podobnie jak ks. Konarski, reformator szkolnictwa polskiego, ordynatowa OŚMIELIŁA SIĘ BYĆ MĄDRĄ i w granicach swojej skromnej fundacji zerwała z ówczesną rutyną zwyczajową, stosowaną wobec dziewcząt.

(..)

Kanoniczek 1-go Chóru, czyli z wywodem ośmiu przodków miało być jedenaście, ksieni dwunasta; 2-go Chóru, do pomocy w sprawach kościelnych i pracach gospodarczych (nigdy do usług panien z 1-go Chóru) a wywodzących się jedynie na podstawie metryki swego szlacheckiego urodzenia — osiem.

Tylko ksieni składała przed biskupem ślub czystości i zobowiązywała się nie opuszczać swego stanowiska aż do śmierci. Ona miała być matką dziewiętnastu kanoniczek i czuwać nad każdą z osobna. Po uroczystym przyjęciu otrzymywały one order Niepokalanego Poczęcia, złoty na ponsowej szarfie (własność Zgromadzenia) z rąk ksieni oraz welon biały i płaszcz turkusowy. W sukniach białych i płaszczu niebieskim „z rozpuszczonymi ogonami“ (jak wyszczególnia Statut) miały występować w kościele na uroczyste święta, poza tym miały „strój światowy“, wedle mody panującej, ale zawsze skromny. Barwy panien 2-go Chóru były też białe i niebieskie, tyle że order nosiły nie na ponsowej a na wąskiej czarnej wstążce. Tylko ksieni występowała zawsze w czerni. Kanoniczki 2-go Chóru nie brały udziału w radzie kapituły. Macierzyńska opieka ksieni, zabezpieczenie materialne, pewna swoboda ruchów i poczynań, uroczystość przyjęcia do Zgromadzenia, piękny „strój kościelny“ i order — to wszystko nadawało każdej z tych dziewcząt, często sierot lub półsierot, poczucie bezpieczeństwa oraz powagę i pewne znaczenie w świecie. Prerogatywy te były im w domach rodzin lub opiekunów niedostępne.

Opuścić Zgromadzenie mogły kanoniczki tylko wtedy, o ile chciały wstąpić do zakonu klauzurowego albo, zawsze za zgodą ksieni, zawrzeć „przystojne małżeństwo“.

Na kapitułach,. czyli radach Zgromadzenia, wszystko musiało być rozstrzygane większością głosów, włącznie z przyjęciem nowych kandydatek i obiorem nowej ksieni. Zasiadać w kapitule miały panny kanoniczki wedle kolejności przyjęcia do Zgromadzenia, w imię równości, a nie wedle honorów i urzędów ojców i taki porządek miał być zachowany zawsze wewnątrz mułów ich siedziby — na zewnątrz obowiązywały wtedy inne prawa.

Należy jeszcze podkreślić chociażby dwa charakterystyczne punkty danego Statutu. Pierwszy wykazuje troskę o wykształcenie panien kanoniczek. drugi — o ich uspołecznienie.

„Czasów wolnych od Nabożeństwa — głosił Statut — czytywać m ają książki, historie uniwersalne, osobliwie polskie kroniki, które zaś umieć będą języki francuskie, te książki tłumaczyć i uczyć się nauk potrzebnych, czasem i robotę ręczną, czasem i grę jaką, byleby nigdy czasu darmo nie tracić, próżnując.“

Drugi punkt skłania, drogą modlitwy, do współudziału i jakby współodpowiedzialności w sprawach publicznych.

„Podczas Sejmu — tak brzmi ten punkt Statutu — gdziekolwiek będącego takie (ma być) Nabożeństwo po Mszy świętej. Wyjmie Ksiądz z puszką Venerabile, panny w cyrkuł poklękną i mówić będą: Duchu święty, Stworzycielu etc. Święty Boże po trzy razy śpiewać za Króla, Radę, Zgodę na nim z utrzymaniem Wolności.“

Faktem jest — powiada Konarski — że Marywil i ich kościół był żywym ośrodkiem w czasie każdego z Sejmów Rzeczypospolitej, gdy te obradowały w Warszawie. Nabożeństwa, zalecone ustawą ordynatowej na czas sejmów, cieszyły się wielką frekwencją. Senatorowie i posłowie zjeżdżali na nie tłumnie. Inną zasługą kanoniczek z końca X V III wieku był ich czynny udział w czasie masowych chrztów frankistów. Ta akcja głęboko katolicka wysunęła je wtedy na czoło społeczeństwa.

Społeczno-religijna postawa gromadki panien kanoniczek warszawskich w sprawach krajowych i kościelnych, w akcjach charytatywnych, rekolekcjach, zbiórkach, obchodach wyróżniały je do końca.

Pamiętamy ich męstwo i ofiarność w okresie lat okupacji niemieckiej, pamiętamy nabożeństwa w kościele św. Andrzeja z barokowym posągiem Matki Boskiej w głównym ołtarzu. Jak niegdyś w czasie Sejmów Rzeczypospolitej zbierali się u panien kanoniczek na Marywilu posłowie i senatorowie na modlitwy „za Króla, Radę i Zgodę“ — tak wtedy zbieraliśmy się u nich szarym tłumem na nabożeństwa żałobne za poległych lub pomordowanych, nabożeństwa błagalne za wolność Ojczyzny. Dwóchsetlecie istnienia kapituły panien kanoniczek w 1944 r. zbiegło się z powstaniem warszawskim i doszczętnym zniszczeniem instytucji.(...)

O pannach kanoniczkach, Jędrzej Kitowicz

Trzecia fundacja nowa, przedtem w Polszcze nie znana, ukazała się w Warszawie około roku 1749 panien kanoniczek. Fundatorką tych panien była Zamoyska, ordynatowa wdowa. Kupiła dla nich Marienwil i kilka wiosek za Wisłą; w środku tego Marienwilu (który jest jak rynek warszawski opasany z trzech stron kamienicami, a z czwartej murem) wymurowała kaplicę porządną do nabożeństwa. Dwa chóry ustanowiła tych panien: jeden wyższy, drugi niższy. Panny wyższego chóru powinny być wysokiego urodzenia, mają pensji rocznej po sto czerwonych złotych i wszelkie wygody, jadają u jednego stołu; jest wszystkich dwanaście. Panny niższego chóru powinny być szlachcianki, acz mniej znacznego urodzenia, biorą pensji rocznej po sześćset złotych, mają osobny stół, wygody pomiarkowańsze, obowiązków więcej nad pierwsze i jest ich tylko sześć. Wszystkie chodzą do chóru, który odprawują w języku polskim mową głośną, nie śpiewaniem, na jutrznią w nocy nie wstawają, odbywając ją z rana o godzinie szóstej. Wolno im na miasto wyjeżdżać, do czego mają karety, i te tylko służą wyższemu chórowi, albo wychodzić pieszo, które są w niższym chórze. Wszystkie, wychodząc za fortę, biorą pozwolenie od ksieni z wyznaczeniem godziny, na którą powrócić do klasztoru powinny. Na żadnych balach i widowiskach publicznych znajdować się im nie godzi. Mężczyzn wolno im przyjmować za fortę do sali na to naznaczonej; które zaś są w leciech podeszłe, mogą takie wizyty przyjmować w swoich stancjach, biorąc pozwolenie od ksieni, miarkującej rozsądkiem między osobą przyjmującą i oddającą wizytę takowe pozwolenie. Ksieni może zawsze, kiedy chce, przyjąć wizytującego mężczyznę do własnych pokojów swoich.

Ksieni, obrana z wyższego chóru, jest dożywotnia i ta tylko jedna zaraz po swojej elekcji czyni szlub czystości, w czym nie ma żadnej przykrości, gdyż ksienią nie obierają, tylko taką, która już dobrze na piąty krzyżyk lat zajechała. Inne kanoniczki szlubów czystości nie czynią, bo i owszem tej fundacji miała koniec fundatorka ułatwienie zamęścia damom wysokiego urodzenia a szczupłej fortuny. Lecz ten koniec nie ma skutku, cisną się tam damy z znacznymi posagami i urodą niepoślednią, chcące prędzej na publicznym miejscu wynaleźć męża do swego upodobania niż w kącie domowym. Są też drugie i niezgrabne, i w lata podeszłe, którym stracona do zamęścia nadzieja podała ten sposób dewocji, jakążkolwiek jeszcze otuchę do pozyskania męża zostawujący; i takie są to niby zarody na przyszłą pannę ksienią.

Ale żadnej podupadłej fortuny nie masz, chyba w dolnym chórze. Krój sukien i strój głowy jest taki jak innych dam świeckich. Idąc do chóru, kładą na kornet welum białe kitajkowe i na plecy płaszcz długi błękitny, także kitajkowy. Kolor sukien dwoisty tylko: biały lub czarny. Kapelanów i kaznodziejów zażywają z różnych klasztorów albo świeckich księży. Rząd ekonomiczny sprawują przez jednego szlachcica pensjonowanego, który ma rezydencją swoją za murem tuż przy klasztorze z inną czeladzią służącą - i nazywa się komisarzem. Aspirantki do tego zgromadzenia powinny szlachetność swoję wywieść do wyższego chóru z ośmiu, a do niższego ze czterech herbów. Która trudność podobno jest największą przyczyną, że się tam żadna z domów podupadłych nie znajduje, bo w Polszcze, gdzie częste ognie i rewolucje wojenne niszczą archiwa publiczne, żadnego opatrzenia nie mające, ciężki jest wywód ośmiorakiego szlachectwa nawet wielkim panom.

Rozumiem, żem nie zbłądził od materii, podciągając pod tytuł pobożności szpital, Montem Pietatis i fundusz dla panien kanoniczek, bo miłość bliźniego, z której pochodzi litość nad nędznymi, jest fundamentem pobożności chrześcijańskiej. A lubo fundacja panien kanoniczek nie ściąga się do nędznych osób, to się dzieje przypadkiem, który często przewraca dobre zamiary. Intencja jednak fundatorki była, uważywszy ją ściśle, poratowanie nędznych osób. Nie masz bowiem nędzniejszego stanu jak panny wysoko urodzonej, a bez posągu.

O bractwach to jeszcze mam przydać, iż te miały prócz nabożeństwa szczególnego, każdemu bractwu z osobna służącego, jednę powinność powszechną, to jest, iż zmarłym braciom i siostrom zasłużonym asystowali do pogrzebu z świecami i chorągwiami darmo, tym zaś, którzy nie byli w bractwie albo, choć byli, nie mieli w nim zasług, asystowali za rekwizycją i zapłatą. (...)

Kanoniczki warszawskie - Encyklopedia staropolska

Z ustawy tego świeckiego zgromadzenia, napisanej przez jego fundatorkę, Józefę Antoninę z Zahorowskich, wdowę po ordynacie Tomaszu Zamojskim, (zatwierdzonej przez kr. Augusta III w r. 1744), widzimy, że napisaną została na wzór istniejącej w mieście lotaryńskiem Remiremont „z niejaką różnicą, której obyczaje kraju polskiego wyciągają.“ Fundatorka na pomieszczenie zgromadzenia kanoniczek i opatrzenie ich kupiła w Warszawie pałac Marywill z kaplicą fundowaną przez żonę króla Jana III. Do tego dodała lokowane na dobrach ziemskich dwie sumy: 200,000 i 62,000 złp. Kapituła miała się składać z 12 dam pierwszego chóru, z których jedna jest ksienią. Żeby być przyjętą, trzeba mieć najmniej 15 lat skończonych i być Polką, oraz dowieść szlachectwa 3 pokoleń po mieczu i kądzieli, t. j. ojca, dziada i pradziada, oraz matki, babki i prababki. Familii Załuskich herbu Junosza fundatorka zostawiła przywilej pierwszeństwa w razie wakansu. Raz przyjęta do zgromadzenia, nie powinna go opuścić, wyjąwszy, gdyby chciała zostać zakonnicą w jakim klasztorze lub pójść za mąż. Urząd ksieni jest dożywotni i ona jedna czyni przed biskupem ślub czystości. Gdy r. 1817 pałac Marywill przeznaczony został na budowę teatru, postanowieniem namiestnika Zajączka (z d. 5 sierp. 1817 r.) przeniesiono kanoniczki do zabudowań, okalających kościół św. Andrzeja, obok ratusza. Cesarz Aleksander I zatwierdził 23 listop. 1819 r. darowiznę gmachów św. Andrzeja i chciał, aby ta cała odnowiona posada nosiła odtąd nazwę Nowego Marywillu, na pamiątkę starego, zapewniając swojem i następców swoich imieniem wieczne istnienie zgromadzenia.