Samorząd kozacki

Z MediWiki
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania

Wypisy

ilustracja z publikacji

Pijackie wybory

Opis za FR. RAWITA-GAWROŃSKI KOZACZYZNA UKRAINNA W RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ DO KOŃCA XVIII-GO WIEKU. Zarys polityczno-historyczny 1922

Sicz, a za nią Kozaczyzna, jako militarna przedstawicielka narodu ruskiego, za jaką się chciała uważać, a raczej za jaką ją przedstawiali nowożytni historycy ruscy, za źrenicę swojej wolności uważała samorząd kozacki, to jest prawo wyboru wolnemi głosami — swojej władzy i przedstawicieli. Z jednej strony była to forma najprymitywniejsza—wyrażanie zgody lub protestu przez aklamację, z drugiej dawała powód do niesłychanych nadużyć i swawoli. W zasadzie mogłaby być usprawiedliwiona taka forma wyboru, że tak powiem,, rządu przy Wysokiem umiarkowaniu wyborców, przy wielkiej ich dojrzałości politycznej, przy wielkiem zrozumieniu przez masę wyborców praw obywatelskich. Tego wszystkiego nie tylko Kozaczyźnie brakło, ale — przeciwnie pierwszorzędną rolę odgrywał pierwiastek osobisty — zawiść, zazdrość, zemsta i t. p. Jeżeli dodamy do tego, że czynnikiem decydującym staje się tu tłum, masa, ilość, czerń, czyli żywioł najmniej oświecony, a najbardziej skłonny do bałamucenia się i do przekupstwa, łatwo zrozumieć, że zręczni ludzie umieli zawsze taki tłum wyzyskiwać dla siebie, dla swoich celów, a nieraz i pokierować nim w stanowczej chwili; często teź tłum taki, jako niby zbiorowa wola narodu, stawał się nieświadomym szkodnikiem. Dość przypomnieć sobie, że kilka głosów, najprawdopodobniej zgóry zapłaconych, jakie się wypowiedziały na Radzie Perejasławskiej w r. 1654 za przyłączeniem wszystkiej Ukrainy do Rosji, wepchnęły naród ruski w jarzmo niewoli.

Po raz pierwszy przedstawił nam dokładnie samorząd kozacki, zastosowany do wyboru Starszyzny, wysłaniec moskiewski do Siczy, Nikiforów, któremu polecono zbadać stosunki miejscowe i znaleźć radę na ukrócenie anarchji, panującej w posiadłościach Wojska Zaporoskiego (1749). Skorzystamy z jego sprawozdania, gdyż daje nam ono jedyne pewne wiadomości o tern jak rozumiano i jak przeprowadzano „wolne wybory" na Siczy.

Wybory Starszyzny kozackiej, jakoteż atamanów kurennych, odbywały się dwa razy do roku; na Nowy Rok i na dzień Piotra i Pawła. Taka była reguła, ale atamanów kurennych wybierano prawie co miesiąca, nie z pośród najlepszych, lecz przeciwnie — najgorszych ludzi, pijaków i hultajów, a zawsze tylko takich, którzy byli najskłonniejsi do pokrywania wszelkich nadużyć. Będąc zależnym od czerni kozackiej,.taki dygnitarz nie mógł się narażać swoim wyborcom. Odnosiło się to, niestety, nie tylko do atamana kurennego, ale i koszowego. Gdy się zbliżało Boże Narodzenie, kozacy siedzący na zimowikach i nad rzeczkami dla rybołóstwa, poczęli się zjeżdżać do Siczy. Łącznie z tymi, którzy stale w Siczy przebywali, około połowy 18-go wieku zgromadzało się ich do pięciu tysięcy, śród których większość była nałogowych pijaków. Nazywano ich „Siromachami" — rodzaj proletarjuszy stepowych, którzy nie posiadali żadnej własności, nie tylko koni i bydła, ale często koszuli na grzbiecie i przez całą zimę aż do wiosny wylegiwali się po kureniach.

Na Boże Narodzenie, po wysłuchaniu Mszy świętej, każdy szedł do swego kurenia, a po obiedzie ataman koszowy kazał pomiędzy siromachów kurennych rozdzielić kilka beczek wódki, a oprócz tego tych wszystkich, którzy przychodzili do niego, poił gorzałką i miodem. W ten sposób jednał sobie przyszłych wyborców. To samo robili sędzia wojskowy i pisarz, z mniejszą nieco hojnością. Trwała ta pijatyka aż do Nowego Roku, tak, że właściwie przez ten czas kozacy nie przetrzeżwiali się wcale. Z tym stanem pijaństwa połączone były bezustanne walki i zatargi siromachów między sobą i napaści na tych, którzy ich gorzałką i miodem traktowali. Pijaństwo dochodziło do tego, że przed wyborami zawsze kilku kozaków nadużycie alkoholu śmiercią przypłacało.

Ponieważ, oprócz traktamentu, istniały także wyszynki gorzałki i miodu, utrzymywane tuż w pobliżu Siczy przez żydów, gdzie kozacy upijali się do utraty zmysłów, zachodziła często potrzeba przymusowego zamykania wyszynków. W ciągu całego tygodnia siromachy, czyli mówiąc jaśniej pijacy i łajdaki, — świadczy naoczny uczestnik wyborów kozackich,—naradzają się potajemnie nad wyborem Starszyzny.

Po nabożeństwie na Nowy Rok wynoszono z cerkwi, gdzie leżały w przechowaniu t. zw. „klejnoty" kozackie — chorągwie i buńczuk, jakoteż litawry, a gdy wszystko ustawiono, wówczas ataman koszowy i sędzia ujęli w ręce wielkie okute srebrem laski, jako symbol władzy. Dawniej symbolem tym były zwykłe trzciny, zwane „komyszynami". Koszowy wziął także pieczęć wojskową, pisarz—wielki srebrny kałamarz, asawuła zwykłą laskę bez żadnych ozdób i ustawili się obok chorągwi w jeden rząd według starszeństwa władzy bez nakrycia głowy. Atamanowie kurenni stanęli w półkrąg za Starszyzną, a za atamanami kurennymi „czerń", będąca w stanie zupełnego opjanienia"

Gdy. już się wszyscy zgromadzili, a było tego około trzech tysięcy — tyle tylko mógł pomieścić gródek Siczowy — rozpoczęło się losowanie jakiemu kureniowi mają się dostać jeziora rybne i rzeczki. Losowanie odbywało się w sposób prymitywny: spisane na karteczce „uchody" wrzucano do czapki, a każdy kureń wylosowywał dła siebie.

Po wylosowaniu uderzono w litawry i bębny na „zbór". Gdy się wszyscy zgromadzili i stanęli półkolem, ataman koszowy, sędzia, pisarz i asawuła kłaniali się „siromachom" na wszystkie strony i głośno dziękowali, każdy z osobna za swój urząd.

Potem dopiero odzywać się poczęły głosy wyborców, bardzo urozmaicone i nie zawsze dla starszyzny przychylne. Jedni krzyczeli: „najedliście się kozackiego chleba już dosyć!" Drudzy łajali swoją starszyznę naj wstrętni ej szemi słowami; inni krzyczeli: „położyć! położyć!" Miało to oznaczać, że czerń kozacka życzyła sobie, ażeby Starszyzna zrzekła się swoich godności. Wówczas Starszyzna kładła swoje czapki na ziemi, a na nich oznaki swego dostojeństwa—buńczuk, Komyszyny, pieczęć i srebrny kałamarz i każdy uciekał, gdzie najbliżej, ażeby się schronić przed wybuchem gniewu czerni, który często kończył się zabójstwem. Każdy ataman koszowy miał także swoją partję, swoje stronnictwo, które pragnęło utrzymać go przy władzy. Sypali przeto piasek i ziemię na głowę tych, których pragnęli zatrzymać przy władzy, a niekiedy na dowód życzliwości zapewne, wyciągali ich z ukrycia za włosy, krzycząc: „bądźcie znowu panami u nas". Oczywiście, partja przeciwna, forytując swego kandydata, swoją opozycję wyrażała w sposób godny zwyczajów wyborczych: napadała na przeciwników i rozpoczynała z nimi bitwę na pięści. Jeżeli zważymy, że obie strony wojujące były w stanie nietrzeźwym, nie trudno wyobrazić sobie, że na placu boju nie brakło krwi. Nie żałowano szturchańców Starszyźnie, którą kułakowano i ciągano za włosy, tak, że zmiętoszona, obita, okrwawiona, chowając się i zabarykadowawszy drzwi, ledwie z życiem uchodziła.

Ale to nie bywał jeszcze koniec wyborów, jeszcze nowa Starszyzna proklamowaną nie była. Zamknąwszy się w swoich kryjówkach. Starszyzna do wieczora nie pokazywała się wyborcom, ażeby jednej lub drugiej strony nie zachęcać do nowych dowodów sympatji lub niełaski, które się objawiały w jednaki sposób. Tak samo przy obopólnej bijatyce i hałasach wybierano pułkowników, asawułów i atamanów kurennych.

Wybory Starszyzny były taką uroczystością kozacką, której inaczej nie rozumiano jak w połączeniu z pijatyką bezgraniczną. Wybór tego lub innego nie był zgoła czemś pewnem, był raczej tylko pretekstem do pijatyki, bo czerń piła na rachunek wybranego. Nowy dygnitarz, który jednak nazajutrz najczęściej tracił swój urząd na rzecz innego wybrańca, musiał swmich wyborców raczyć gorzałką. Szynkarz z jego polecenia wydawał wódkę konwiami, wiadrami, garncami — brał każdy w co kto mógł, a nazajutrz pozbawiano urzędu chwilowego szczęśliwca.

Poprzednia Starszyzna zgromadzała się w izbie koszowego i w przestrachu przed zamordowaniem, zamknąwszy się, nie pokazywała się wyborcom. Nazajutrz znowu wołano Starszyznę „na Radę". Szli przerażeni, bo nie wiedzieli, czem się te wybory skończą. Gromada „siromachów" — przychylna starym władzom— zawracała koszowego do jego izby, nie żałując łajanki i poszturchiwań, gdy inni wołali: „bądź naszym bat'kiem!" Gdy udało się wybrać sędziego i asawuła, prowadzono ich w tryumfie do izby koszowego. Manję wyborczą posuwali nawet do tego stopnia, że wybierano puszkarzy i doboszów.

Takie wypaczanie „wolności kozackich" doprowadziło nie tylko do anarchji przy wyborach Starszyzny, ale pociągało za sobą anarchję administracyjną, bo niepodobieństwem było utrzymanie stałego porządku i kontroli zachowania się najgorszych żywiołów z pośród ludności na Siczy, gdy ta sama ludność stała się kierowniczą siłą poniekąd rządu na Zaporożu.

„Czerń" kozacka nie mogła wybierać starszyzny, któraby jej była niemiłą i sprężystą ręką chciała utrzymać porządek, a Starszyzna bezwładna, bezsilna, niepewna władzy i życia przy najlepszej chęci nic nie mogła uczynić, ażeby zagnieżdżone rabowoictwo śród hołoty siczowej wyplenić