TPN czasy pruskie 1
pogrubienia i śródtytuły od redakcji muzeum.asocjacje.org
CZĘŚĆ PIERWSZA ROZDZIAŁ I.
Tradycje Komisji Edukacji Narodowej
W najsmutniejszej dziejów krajowych epoce, między rokiem 1773, jako zaczątkiem bytu rozczłonkowanej Rzpltej, a rokiem 1794, zamykającym okres jej podziałów i zagłady państwowej, rozwijała się i promieniowała, przemożnym a dodatnim wpływem na umysłowość społeczeństwa, instytucya, którą, jako najcenniejszą spuściznę po przeszłości otrzymała, i z której posiewu długie jeszcze lata korzystać miała Polska pogrobowa.
Komisya edukacyjna, organizacyą swą wzorową i systematem szkolnym, skierowanym ku rozwojowi nietylko umysłu, lecz i pierwiastków etycznych i humanitarnych w młodem pokoleniu, była pierwszem w świecie ucywilizowanym ministeryum oświaty. Dała ona swym przykładem państwom europejskim impuls do utworzenia władz specyalnych, poświęconych wyłącznie ważnym sprawom edukacyi młodzieży w duchu narodowym.
Z nietajonem zadowoleniem przytaczano dotychczas, wydany w roku 1805 w Berlinie, memoryał, ongi prezydującego radcy w departamencie Prus południowych, von Klewitza, w którym, urządzenia szkolne Polski porozbiorowej, z lat 1783 i 1790, nazwano wprost »przedziwnemi».
Opinia taka, dla umysłowości polskiej tyle zaszczytna, nabiera tem większej wagi, ile że stwierdzenie jej znajdujemy we wcześniejszym od pomienionego memoryału reskrypcie króla pruskiego, Fryderyka Wilhelma II, z dnia 14 lutego 1794 roku, do kamery poznańskiej przesłanego, w którym, dziękując ówczesnemu radcy wojenno-ekonomicznemu, von Strachwitzowi, za gruntowne o szkolnictwie polskiem sprawozdanie i za jego »patryotyczną w dobrej sprawie gorliwość«, król pruski bez ogródek wypowiada zdanie, że urządzenia szkolne polskie, przez dawną komisyę edukacyjną opracowane, »są istotnie tak wzorowemi, iż z pewnemi jedynie zmianami, zasługują na utrzymanie i nadal«. („Diese Verfassung und die Grundsätze des Schul- reglements... sind in der That so musterhaft, dass sie mit Mo- difcationen hinzuhalten zu werden verdienen...)1).
Germanizacja
Tego rodzaju pochlebna opinia ośrodkach pomocniczych dla rozwoju oświaty, w przyłączonych do monarchii pruskiej dawnych prowincyi polskich, nie oznaczała, naturalnie, gotowości do popierania celu, ku któremu zarządzenia komisyi edukacyjnej zmierzały: do pielęgnowania w duszach i umysłach podbitego narodu miłości do duchowej po ojcach spuścizny: języka, literatury i dziejów swojskich.
Wytrącony z rąk dawnych kierowników edukacyi narodowej oręż, służyć miał w rękach nowego rządu jako narzędzie podatne do szerzenia kultury obcej, — do celów germanizacyi; a jakkolwiek osnuty w tym duchu system, wykonywany przez szereg lat z nieubłaganą konsekwencyą, żadnym nie miał podlegać zboczeniom, to jednak wytrawna polityka pruska umiała wszelkim pomocniczym, ku głównemu celowi zmierzającym, zarządzeniom, nadać pozór tyle humanitarny i etyczny, że złudzone owym blichtrem umysły, szczerych nawet patryotów polskich, nie odmawiały jej zrazu współdziałania.
Epokę, która nas zajmować będzie, wypełniają rządy dwóch Fryderyków Wilhelmów pruskich: II-go i III-go. Pierwszy z nich, przysporzył swej monarchii odpadłe od Rzpltej, skutkiem drugiego rozbioru, rozległe dzielnice polskie; ostatni zaś, od roku 1798, objął to dziedzictwo po ojcu i utracił je w części, po katastrofie 1806 roku. Współpracownikami obu owych Fryderyków w dziele wynarodowienia społeczności polskiej, byli, względnie, jedni i ciż sami mężowie stanu, kierowani wspólną ideą — wynaturzenia ducha polskiego, jego umysłowości i języka, drogą edukacyi młodzieży, według norm, niby to postępowych, w gruncie rzeczy wszakże osnutych na ciasnych formułkach klerykalizmu protestanckiego.
Obyczajowe zboczenia i niemoralność Fryderyka Wilhelma II, stały się dźwignią do wyniesienia całej gruppy etycznie nagannych osobników na szczebel kierownictwa losami i umysłowością przyłączonych do monarchii, pod nazwą Prus południowych i południowo-wschodnich, prowincyj polskich.
Jan Krzysztof Woellner, były kaznodzieja protestancki "un paurre roturier" „ein betrügerischer und intriguanter Pfaffe", jak go w przystępie cynicznej szczerości tytu- łował Fryderyk Wielki, zawdzięczał swoje późniejsze wyniesienie na dygnitarstwo Oberfinanzratha i Premier-ministra pruskiego (1786 r.) bogatemu i zdradą osiągniętemu ożenkowi z niedoświadczoną hrabianką Itzenplitz, przedewszystkiem zaś — mistycznym praktykom z królem, na tajnych schadzkach w gronie sekty Rosenkreutzerów.
Podjąwszy się do współki z drugim, tejże wartości moralnej, działaczem, Ottonem Fryderykiem hrabią Vossem, — dopuszczonym do łaski królewskiej dzięki jedynie oddaniu na pastwę lubieżności Fryderyka Wilhelma, rodzonej siostry,(2) zorganizowania nowo zdobytych dzielnic polskich w duchu reakcyjnym, przekazał w roku 1714, po ustąpieniu ze stanowiska ministra, to zadanie, swemu następcy. «Materyału do naprawy — pisał Voss o swoim zarządzie w roku 1796 — starczy na lat dziesiątki». Naprawa miała być prowadzoną nie środkami przymusu, lecz łagodnością, wciąganiem inteligencyi polskiej, przez stan szlachecki reprezentowanej, w sferę interesów państwowych, drogą kaptowania jej względów tytułami i nadawaniem jej gruntów kameralnych, na dostępnych wa- runkach wieczysto-dzierżawnego posiadania (3).
Usypiając łagodnością swego systematu samowiedzę narodową społeczeństwa polskiego, do tego stopnia, że, wbrew rozkazom z góry, zabronił uroczystego obchodu na ziemiach polskich rzadkich zwycięztw Prusaków, w pierwszych walkach z Francyą rewolucyjną, rozwijał natomiast hr. Voss niestrudzoną działalność w sprawach: niedopuszczenia duchowieństwa katolickiego do udziału w wychowaniu młodzieży, w zachęcaniu tejże młodzieży do kształcenia się w uniwersytecie Frankfurckim (nad Odrą), w projektach utworzenia w Toruniu wszechnicy protestanckiej, w ograniczania praw klasztorów, w zarządzie funduszem szkolnym pojezuickim, przedewszystkiem zaś, zwracał uwagę na to, by Prusy Południowe ekonomicznie nie rozwijały się ze szkodą «macierzy» (Mutterstaat) t. j. właściwej monarchii pruskiej (4).
Wybuch powstania kościuszkowskiego w roku 1794 wstrzymaj na czas krótki działalność hr. Voasa. Następcą jego czasowym stał się minister ślązki Karol Jerzy Henryk v. Hoym, który też stał u steru zarządu Prusami Południowemi przez lat trzy, do czasu ponownego powołania Vossa na ów urząd odpowiedzialny.
Karol Jerzy Henryk von Hoym (1739—1807) wyniesiony w roku 1786 przez Fryderyka Wilhelma II do grafskiej godności, objął w roku 1793 zarząd kamerami: poznańską i piotrkowską. W roku 1795, po objęciu naczelnictwa w zarządzie Prusami Południowemi przyjmował imieniem swego monarchy homagium od Warszawy, na miasto pruskie zmienionej, i od przyłączonego kraju, przyczem miało miejsce głośne swego czasu zdarzenie — iż go jedna z deputacyj «krolewską mością» nazwała (5). Upamiętnił von Hoym swoje rządy rozdawnictwem starostw, zewsząd nadbiegłym spekulantom i afferzystom, za bajecznie niską cenę, bogacąc tym sposobem całe rzesze nikczemnych kreatur, ze szkodą skarbu narodowego. Pomocnikiem jego w tych manewrach był nadleśny von Triebenfeld, który też sam na tej spekulacyi grube zarobił pieniądze Wywołało to swego czasu głośny protest ze strony wojskowego Zerboniego z Piotrkowa, za co, z rozkazu króla, nastąpiło jego aresztowanie, a gdy przy rewizyi papierów Zerboniego natrafiono na ślad stowarzyszenia, mającego na celu poprawę stosunków wewnętrznych państwa pruskiego, zaraportował o tem v. Hoym królowi, skutkiem czego, wspólnicy Zerboniego: brat tegoż, kupiec wrocławski, dowódzca v. Leipziger i kupiec Salice Contessa z Hirszberga, na karę forteczną skazani zostali. Po wstąpieniu na tron Fryderyka Wilh. III (1798 r.) uwolniono spiskowców, przyczem i minister Goldbeck, nieprzyjaźnie względem v. Hoyma usposobiony, przeciw któremu Hans v. Held wystąpił z głośnym swego czasu pamfletem: "Die wahren Jacobiner im preussischem Staate", złożonym został z urzędu. Niedługo wszakże trwała gospodarka v. Hoyma w Prusiech Połu- dniowych, gdyż już w roku 1798 zmuszonym był ustąpić z zarządu i hr. v. Voss ponownie do władzy powołanym został. Przywrócono tedy znowu dawny systemat łago- dności i oględności w postępowaniu z ludnością polską.
Zjednanie sobie względów szlachty stało się jedynym celem przywróconego do władzy ministra. W takim postę- pując duchu, powściągnął v. Voss zachcianki reformatorów do usamowolnienia włościan polskich (6). Natomiast, folgując rycerskiemu animuszowi szlachty polskiej, wyjednał od króla zezwolenie, na utworzenie dla niej korpusu lekkiej jazdy <<towarzyszów>>. (Towarcys)7). Zobaczymy następnie bliżej owoce działalności v. Vossa w zakresie szkolnictwa polskiego, dla którego, przy po- mocy księdza Jeziorowskiego, wyjednał zezwolenie na wprowadze- nie do nauczania młodzieży systematu pedagoga Pestalozzi'ego. Najbardziej wszakże wpływowym i dla interesów monarchii pruskiej korzystnym, lecz etycznie dla narodowości polskiej szkodliwym, był chytrze obmy- ślony plan v. Vossa — rozpożyczenia szlachcie polskiej, na przystępnych warunkach, olbrzymich kapitałów państwowych i ‘’’legatowych różnych stowarzyszeń’’’, z hypotecznem ich zabezpieczeniem. Pożyczki owe, wzmógłszy w narodzie dążność do trwonienia ich na błyskotliwy przepych zabaw, przeszły w roku 1810 drogą sprzedaży, z mocy konwencyi bajońskiej, jako zdobycz wojenna, na rzecz króla saskiego, księcia warszawskiego. Niemniej względnym okazał się hr. Voss dla narodowości polskiej, stawiając przeszkody immigracyi do Prus południowych kolonistów niemieckich, wbrew wyraźnej w tym duchu woli ministra v. Schrottera.
Trwała ta gospodarka Vossa w Polsce aż do katastrofy pod Jeną. Zabrawszy wszystkie akta spraw Prus Południowych, oraz wszelkie fundusze państwowe, opuścił v. Voss sferę swej zgubnej działalności, by już do niej nie powrócić.
Pozostawił jedynie po sobie nieprzychylną miedzy politykami pruskimi pamięć, gdyż jego to systematowi przypisywano ułatwienie Napoleonowi drogi do opanowania rychłego dawnych prowincyi polskich (8).
Biegunowo przeciwnym polityce łagodności z zarządzie Prusami Południowemi był współczesny Vossowi wzmiankowany wyżej minister Fryderyk Leopold von Sehrötter (ur. 1743). Ów przyjaciel osobisty Kanta i zwolennik jego filozofii, od roku 1791 prezydent Prus Wschodnich i Zachodnich, a od roku zaś 1795 i tak zwanych Nowo Wschodnich, do któ- rych okrąg Białostocki należał, zwracał główne swe usiłowanie ku ekonomicznemu podniesieniu zdobytych krajów i ku niweczeniu wszelkiej narodowej samowiedzy w ludności polskiej, przez zdwojoną w sprawie jej zgermanizowania rychłego gorliwość. Wysyłał kosztem rządu kandydatów do posad wpływowych w Polsce, za granicę, do Anglii i lokował ich następnie w rozmaitych władzach centralnych, z instrukcyą bezwzględnego stosowania systematu exterminacyjnego do ludności polskiej. I tego działacza bitwa pod Jeną wytrąciła z siodła, wśród najgorętszego rozmachu antipolskiej działalności (9).
Dwaj jeszcze pruscy mężowie stanu pracowali jednomyślnie w duchu łagodnego systematu germanizacyi Prus południowych. Jednym z nich był powinowaty von Vossa — Juliusz Eberhard Ernest v. Massow (ur. 1750), który w ministeryum sprawiedliwości zarządzał departamentem Prus Południowych i Południowo-wschodnich, a także wydziałem spraw duchowieństwa katolickiego i protestanckiego w tychże prowincyach, osobistość giętka i gotowa do wszelkich ustępstw na korzyść silniejszego, do tego stopnia, że z chwilą wkroczenia Napoleona do Prus pospieszyła wspólnie z ministrem Goldbeckiem ze złożeniem przysięgi homagialnej na wierność francuskiemu zdobywcy. Drugim wreszcie, tejże samej kategoryi działaczem, był minister Karol Fryderyk v. Beyme (ur. 1765 + 1833) były asesor Kammergerichtu, zestosunkowany wspólnością modnego humanitarnego kierunku najprzód z królewiczem, a następnie z królem Fryderykiem Wilhelmem III, i z tego względu nieprzychylnie przez historyografów pruskich oceniany (10).