Stowarzyszenie Spożywcze Nadzieja w Dąbrowie Górniczej: Różnice pomiędzy wersjami

Z MediWiki
Przejdź do nawigacji Przejdź do wyszukiwania
Linia 21: Linia 21:
 
[https://kontkiewiczfamily.wordpress.com/2020/10/29/historia-stowarzyszenia-spozywczego-nadzieja-w-dabrowie-gorniczej-2/?fbclid=IwY2xjawJwQp1leHRuA2FlbQIxMAABHmvKvZl2lUZsaKNpNHaDfU3tuVR60CDI0AYN4CaeMfSLBGhZFCEZckFcIpEn_aem_FzTn5rHAKvnja8wLRsbsGg Andrzej Kontkiewicz Historia Stowarzyszenia Spożywczego „Nadzieja” w Dąbrowie Górniczej]
 
[https://kontkiewiczfamily.wordpress.com/2020/10/29/historia-stowarzyszenia-spozywczego-nadzieja-w-dabrowie-gorniczej-2/?fbclid=IwY2xjawJwQp1leHRuA2FlbQIxMAABHmvKvZl2lUZsaKNpNHaDfU3tuVR60CDI0AYN4CaeMfSLBGhZFCEZckFcIpEn_aem_FzTn5rHAKvnja8wLRsbsGg Andrzej Kontkiewicz Historia Stowarzyszenia Spożywczego „Nadzieja” w Dąbrowie Górniczej]
 
==źródła==
 
==źródła==
 +
===1===
 
Powstanie i rozwój stowarzy ­
 
Powstanie i rozwój stowarzy ­
 
szenia spożywczego „Nadzieja“
 
szenia spożywczego „Nadzieja“
Linia 90: Linia 91:
 
*1900/1 24% •fi
 
*1900/1 24% •fi
 
*1901/2 27%
 
*1901/2 27%
 +
 +
https://sbc.org.pl/dlibra/publication/338690
  
 
===Ludwik Krzywicki===
 
===Ludwik Krzywicki===

Wersja z 22:41, 27 kwi 2025

(1883-1908)

Sklep stowarzyszenia Nadzieja ul Szosowa
"Nadzieja w Dąbrowie Górniczej zajmowała dotychczas w‎ ‎naszym‎ ‎ruchu‎ ‎kooperacyjnym‎ ‎pierwsze‎ ‎miejsce..." Ludwik Krzywicki 1903
"Najbardziej gorszącym było bankructwo stowarzyszenia „Nadzieja" w Dąbrowie Górniczej..." Stanisław Wojciechowski 1939

Śledztwo w sprawie Nadziei

Hipotezy

Winni są ludzie

"Z czasem jednak ciągłe intrygi nieżyczliwych dla stowarzyszenia i widoki osobiste mających na celu osób do tego stopnia zniechęciły mnie, że wycofałem się zupełnie z udziału w kierowaniu sprawami Stowarzyszenia. Upadło ono po kilku latach" Kazimierz Srokowski

"Nadziejan grzeszyla nie tylko brakiem umiejętnego handlowego kierownictwa, ale przede wszystkim brakiem demokratycznej kontroli i brakiem zdolności do samorządu" Stanisław Wojciechowski

opracowanie

Historia Stowarzyszenia Spożywczego „Nadzieja”

Andrzej Kontkiewicz Historia Stowarzyszenia Spożywczego „Nadzieja” w Dąbrowie Górniczej

źródła

1

Powstanie i rozwój stowarzy ­ szenia spożywczego „Nadzieja“ w Dąbrowie


Z przytoczonej powyżej tablicy widać, że liczba członków stowrzyszenia stale wzrastała do r. 1896 i zatrzymała się na cyfrze mniej więcej 1000, która utrzymuje się dotychczas.

Targ ogólny stale wzrastał do r- 1895 i do sięgnął w tym roku poważnej cyfry przeszło 400,000 rubli, od r. 1896 targ zaczął zmniej­szać się stopniowo do r. 1899; w roku 1900/1 powiększył się zno­wu w porównaniu z rokiem poprzedzającym o 23,000 rubli (7%), lecz w ostatnim roku 1901/2 zmniej­szył się znowu o 58,000 rubli (16%); targ w roku 1901/2 jest najmniej­szy, jaki był w przeciągu ubiegłych 10 lat i w celu znalezienia mniej­szego targu trzeba sięgnąć aż do roku 1892, w którym stowarzy­szenie liczyło o połowę mniej członków i posiadało nie 5, jak obecnie, lecz 3 sklepy, jeżeli liczyć nawet otwierający się w r. 1892 sklep w Niwce.

Dywidenda od udziałów i ra­bat od zakupionych towarów wa­hały się w obszernych granicach Cyfry te nie mogą być jednak porównywane z tego względu, że w pierwszych latach istnienia sklep stowarzyszenia posiadał tylko arty­kuły pierwszej potrzeby, a przeto kapitał obracał się w handlu wię­cej razy, niż później, gdy z koniecz­ności różnorodność towarów mu­siała znacznie powiększyć się. Oprócz tego, jak wyżej było nadmienione, od r. 1896 zmieniono rozdział zysków na dywidendę i rabat. W ostatnich latach ustaliła się cyfra 7% dywidendy i 4% ra­batu; o ile zysk był większy, przeznaczano resztę na rezerwę dla obniżania cen towarów (re­zerwę z r. 1900/1 w sumie prze­szło 1000 rubli pochłonął niefor­tunny rok 1901/2 i następcy swoje­mu żadnej nie pozostawił rezerwy). Jeżeli przyjąć na uwagę, że wyka­zana w r. 1901/2 dywidenda i ra­bat jest fikcyjną (należało bowiem odliczyć z zysków 2000 rubli na pokrycie rezultatu rewizji nadzwyczajnej), to wypadnie, że dywi­denda i rabat w r. 1901/2 są naj­niższe, jakie kiedykolwiek miały miejsce od początku istnienia sto­warzyszenia.

W rubryce „gotowizna w kasie i bankach" uderza brak gotówki od pięciu lat, tak, iż stowarzysze­nie korzystać musi z kredytu. Wpłynął na to po części objaw dodatni, polegający na tem, że część kapitału zapasowego (prawie połowa) wycofaną została z towarów i od czterech lat uloko­waną w majątku nieruchomym (ku­piony został grunt pod budowę własnego domu).

Zapas towarów w sklepach wzrastał stale do r. 1896; w r. 1897 uskutecznione zostało przy­toczone powyżej przeszacowanie wszystkich towarów i wyprzedaż po cenach zniżonych; spowodowało znaczne zmniejszenie się zapa­su towarów, który trzyma się odtąd stale na cyfrze ośmdziesięciu- kilku tysięcy rubli. Porównanie zapasu towarów z targiem wyka­zuje, że zapas ten wynosił:

W r. 1886 21% targu

  • 1887 18% •fi
  • 1888 29% •fi
  • 1889 37% •fi
  • 1890 28% •fi
  • 1891 26% •fi
  • 1892 30% •fi
  • 1893 27% •fi
  • 1894 24% •fi
  • 1895 28% •fi
  • 1896 33% •fi
  • 1897 25% •fi
  • 1898 26% •fi
  • 1899 26% •fi
  • 1900/1 24% •fi
  • 1901/2 27%

https://sbc.org.pl/dlibra/publication/338690

Ludwik Krzywicki

Ludwik Krzywicki Stowarzyszenia spożywcze : ustęp z dziejów kooperacji 1903

(...) Nadzieja w Dąbrowie Górniczej zajmowała dotychczas w‎ ‎naszym‎ ‎ruchu‎ ‎kooperacyjnym‎ ‎pierwsze‎ ‎miejsce,‎ ‎o‎ ‎które obecnie‎ ‎wypadnie‎ ‎jej‎ ‎walczyć‎ ‎ze‎ ‎spółką‎ ‎na‎ ‎drodze‎ ‎Warszawsko-Wiedeńskiej. Pierwszy‎ ‎zarząd‎ ‎z‎ ‎ruchliwym‎ ‎p.‎ ‎F.‎ ‎Kwiecieniem‎ ‎na‎ ‎czele‎ ‎umiał‎ ‎wziąć‎ ‎się‎ ‎do‎ ‎rzeczy,‎ ‎spółka‎ ‎odrazu‎ ‎pozyskała‎ ‎zaufa nie‎ ‎wśród‎ ‎członków‎ ‎i‎ ‎osób‎ ‎postronnych,‎ ‎acz‎ ‎nie‎ ‎brakło‎ ‎intryg i‎ ‎insynuacji,‎ ‎które‎ ‎znalazły‎ ‎dostęp‎ ‎do‎ ‎prasy.‎ ‎Ustawa‎ ‎pierwotna‎ ‎brzmiała‎ ‎tak‎ ‎samo‎ ‎jak‎ ‎w‎ ‎Suchedniowie‎ ‎i‎ ‎dopiero‎ ‎w‎ ‎r.‎ ‎1896 nadano‎ ‎jej‎ ‎charakter‎ ‎demokratyczniejszy,‎ ‎wydzielając‎ ‎z‎ ‎czy tego‎ ‎dochodu‎ ‎30%‎ ‎na‎ ‎udziały‎ ‎i‎ ‎50$% ‎na‎ ‎zakupy.‎ ‎W‎ ‎roku‎ ‎1889 otworzono‎ ‎filje‎ ‎w‎ ‎Reden,‎ ‎w‎ ‎r.‎ ‎1892‎ ‎--‎ ‎w‎ ‎Niwce,‎ ‎choć‎ ‎niezbyt udatnie,‎ ‎bo‎ ‎odległość‎ ‎udaremniała‎ ‎kontrolę;‎ ‎w‎ ‎r.‎ ‎1897‎ ‎w‎ ‎Zagórzu,‎ ‎w‎ ‎1900‎ ‎—‎ ‎w‎ ‎kolonji‎ ‎Marceli.‎ ‎W‎ ‎roku‎ ‎1896‎ ‎zebranie ogólne‎ ‎upoważniło‎ ‎zarząd‎ ‎do‎ ‎nabycia‎ ‎gruntów‎ ‎w‎ ‎Dąbrowie i‎ ‎Niwce‎ ‎dla‎ ‎wzniesienia‎ ‎własnych‎ ‎domów,‎ ‎kupiono‎ ‎plac‎ ‎w‎ ‎Dąbrowie‎ ‎za‎ ‎13,500‎ ‎rb.‎ ‎(z‎ ‎kapitału‎ ‎zapasowego),‎ ‎koszta‎ ‎domu obliczono‎ ‎na‎ ‎22,000‎ ‎rb.,‎ ‎w‎ ‎tym‎ ‎celu‎ ‎wypuszczono‎ ‎800‎ ‎imiennych‎ ‎8%-owych‎ ‎udziałów‎ ‎po‎ ‎rb.‎ ‎25,‎ ‎umarzanych‎ ‎przez‎ ‎losowanie;‎ ‎na‎ ‎spłatę‎ ‎długu‎ ‎i‎ ‎procentów‎ ‎odchodzić‎ ‎będzie‎ ‎rocznie 2,000‎ ‎rb.,‎ ‎cały‎ ‎dług‎ ‎zostanie‎ ‎umorzony‎ ‎w‎ ‎roku‎ ‎1924.‎ ‎Opracowano‎ ‎w‎ ‎roku‎ ‎1895‎ ‎projekt kasy‎ ‎pożyczkowo-wkładowej‎ ‎i‎ ‎przezorności‎ ‎dla‎ ‎pracowników‎ ‎stowarzyszenia‎ ‎i‎ ‎przedstawiono władzom‎ ‎administracyjnym‎ ‎do‎ ‎zatwierdzenia,‎ ‎co‎ ‎jeszcze‎ ‎nie nastąpiło.‎ ‎Przytoczona‎ ‎poniżej‎ ‎tablica‎ ‎daje‎ ‎obraz‎ ‎rozwoju Nadziei‎:


Rok Liczba członków Kapitał obrotowy rb. Kapitał zapasowy rb. Obrót ze sprzedaży rb. Czysty zysk rb.
1886 156 6,713 320 42,045 2,586
1888 318 24,434 1,675 114,773 8,694
1890 574 44,944 4,520 172,346 10,753
1892 580 50,323 7,882 271,664 13,832
1894 806 78,154 12,689 386,038 21,000
1896 1,008 90,488 20,020 381,610 13,380
1898 954 56,145 23,625 328,806 13,011
1900-1901 (18 mies.) 1,023 57,373 27,220 546,968 18,730
1901-1902 1,012 49,292 29,416 306,462 9,302

Tablica‎ ‎ta‎ ‎wykazuje,‎ ‎że‎ ‎i‎ ‎Nadzieja nie‎ ‎uniknęła‎ ‎losu naszych‎ ‎stowarzyszeń.‎ ‎W‎ ‎r.‎ ‎1897-ym‎ ‎wykryto‎ ‎niedobór, a‎ ‎nadto‎ ‎trzeba‎ ‎było‎ ‎sprzedać‎ ‎wysortowane‎ ‎towary‎ ‎poniżej kosztów,‎ ‎na‎ ‎czym‎ ‎spółka‎ ‎straciła‎ ‎18,098‎ ‎rb.‎ ‎A‎ ‎w‎ ‎głębi‎ ‎nie doborów‎ ‎ukrywała‎ ‎się‎ ‎rzecz‎ ‎smutniejsza‎ ‎wzrost‎ ‎obojętności‎ ‎na‎ ‎losy‎ ‎sklepu.‎ ‎„Gdy‎ ‎bowiem‎ ‎z‎ ‎początku‎ ‎przez‎ ‎dłuższy czas‎ ‎stowarzyszenie‎ ‎cieszyło‎ ‎się‎ ‎wielką‎ ‎sympatją‎ ‎i‎ ‎uznaniem ze‎ ‎strony‎ ‎miejscowego‎ ‎społeczeństwa,‎ ‎w‎ ‎zebraniach‎ ‎ogólnych‎ ‎przyjmowała‎ ‎udział‎ ‎większość‎ ‎inteligiencji‎ ‎miejscowej‎ ‎i‎ ‎na‎ ‎zebraniach‎ ‎tych‎ ‎dyskutowano‎ ‎w‎ ‎sposób‎ ‎poważny‎ ‎o‎ ‎sprawach,‎ ‎obchodzących‎ ‎stowarzyszenie,‎ ‎w‎ ‎ostatnich latach‎ ‎uznanie‎ ‎to‎ ‎znacznie‎ ‎osłabło,‎ ‎inteligiencja‎ ‎przestała przyjmować‎ ‎udział‎ ‎w‎ ‎zebraniach‎ ‎ogólnych,‎ ‎zebrania‎ ‎te‎ ‎stały się‎ ‎polem‎ ‎różnych‎ ‎popisów‎ ‎krasomówczych‎ ‎oraz‎ ‎miejscem rehabilitacji‎ ‎doznanego‎ ‎gdzieindziej‎ ‎szwanku.‎ ‎“‎ ‎Dołączyły‎ ‎się waśnie‎ ‎natury‎ ‎osobistej:‎ ‎„u‎ ‎tych,‎ ‎którzy‎ ‎mogliby‎ ‎bezinteresownie‎ ‎z‎ ‎pożytkiem‎ ‎pracować,‎ ‎ochłodła‎ ‎chęć‎ ‎do‎ ‎poświęcania swej‎ ‎pracy‎ ‎i‎ ‎czasu,‎ ‎z‎ ‎liczby‎ ‎wybranych‎ ‎w‎ ‎r.‎ ‎1901‎ ‎i‎ ‎1902‎ ‎do zarządu‎ ‎kilkunastu‎ ‎osób‎ ‎nie‎ ‎można‎ ‎było‎ ‎skompletować‎ ‎za rządu;‎ ‎w‎ ‎r.‎ ‎1901‎ ‎musiano‎ ‎zwołać‎ ‎nowe‎ ‎zebranie‎ ‎ogólne,‎ ‎gdzie udało‎ ‎się‎ ‎wybrać‎ ‎brakujące‎ ‎do‎ ‎zarządu‎ ‎osoby...‎ ‎październiku‎ ‎1902‎ ‎r.‎ ‎zarząd‎ ‎nie‎ ‎mógł‎ ‎skompletować‎ ‎się:‎ ‎z‎ ‎grona‎ ‎wy branych,‎ ‎którzy‎ ‎mogliby‎ ‎być‎ ‎pożytecznemi,‎ ‎jedni‎ ‎odmowę swą‎ ‎tłumaczyli‎ ‎brakiem‎ ‎czasu,‎ ‎inni,‎ ‎więcej‎ ‎otwarci,‎ ‎powie dzieli,‎ ‎że,‎ ‎będąc‎ ‎świadkami‎ ‎nieprzyzwoitych‎ ‎scen‎ ‎w‎ ‎gronie poprzedniego‎ ‎zarządu,‎ ‎które,‎ ‎oparte‎ ‎na‎ ‎tle‎ ‎niechęci‎ ‎osobistej, przeszkadzały‎ ‎tylko‎ ‎w‎ ‎pracy‎ ‎i‎ ‎widząc‎ ‎w‎ ‎gronie‎ ‎nowoobranego‎ ‎zarządu‎ ‎osoby,‎ ‎które‎ ‎w‎ ‎tych‎ ‎scenach‎ ‎czynny‎ ‎przyjmowały udział,‎ ‎nie‎ ‎mogą‎ ‎w‎ ‎takim‎ ‎składzie‎ ‎zarządu‎ ‎pracować.“‎ ‎Wogóle r.‎ ‎1897‎ ‎był‎ ‎ciężki:‎ ‎członkowie‎ ‎odbierali‎ ‎udziały‎ ‎pod‎ ‎wpływem‎ ‎rozsiewanych‎ ‎wieści,‎ ‎co‎ ‎było‎ ‎na‎ ‎rękę‎ ‎zarządowi‎ ‎ówczesnemu,‎ ‎dążącemu‎ ‎do‎ ‎zmniejszenia‎ ‎kapitału‎ ‎obrotowego!‎ ‎Rok 1901—1902‎ ‎był‎ ‎jeszcze‎ ‎gorszy,‎ ‎niechętni‎ ‎nie‎ ‎tylko‎ ‎wycofali część‎ ‎udziałów,‎ ‎ale‎ ‎zaczęli‎ ‎gdzieindziej‎ ‎robić‎ ‎zakupy...‎ ‎Na łamach‎ ‎„Kurjera‎ ‎sosnowieckiego"‎ ‎rozpoczęła‎ ‎się‎ ‎dyskusja, w‎ ‎któiej‎ ‎zabrał‎ ‎głos‎ ‎weteran‎ ‎kooperacji‎ ‎dąbrowieckiej,‎ ‎p.‎ ‎JF. Kwiecień:‎ ‎„wybierany‎ ‎corocznie‎ ‎zarząd‎ ‎nie‎ ‎składa‎ ‎się‎ ‎ze‎ ‎specjalistów‎ ‎handlowców....‎ ‎duża‎ ‎liczba‎ ‎osób‎ ‎działa‎ ‎często‎ ‎pod wpływem‎ ‎namowy‎ ‎osób‎ ‎postronnych‎ ‎i‎ ‎wybierać‎ ‎może‎ ‎zarządy‎ ‎najzupełniej‎ ‎nieodpowiednie.‎ ‎Wypadałoby‎ ‎posiadać‎ ‎bez ustannie‎ ‎w‎ ‎zarządzie‎ ‎człowieka‎ ‎sumiennego,‎ ‎zdolnego,‎ ‎całą duszą‎ ‎oddanego‎ ‎sprawie,‎ ‎któryby‎ ‎był‎ ‎pod‎ ‎względem‎ ‎mate- rjalnego‎ ‎bytu‎ ‎całkowicie‎ ‎niezależnym...‎ ‎utworzenie‎ ‎nowego stanowiska‎ ‎płatnego‎ ‎pełnomocnika‎ ‎i‎ ‎wyjednanie‎ ‎zmiany w‎ ‎ustawie,‎ ‎któraby‎ ‎miała‎ ‎na‎ ‎celu‎ ‎zniesienie‎ ‎wynagrodzenia procentowego‎ ‎dla‎ ‎członków‎ ‎zarządu,‎ ‎uważam‎ ‎za‎ ‎niecierpiący zwłoki‎ ‎sposób‎ ‎usunięcia‎ ‎zła.‎u‎ ‎Zresztą‎ ‎w‎ ‎Dąbrowie,‎ ‎jak wszędzie‎ ‎u‎ ‎nas,‎ ‎znaczna‎ ‎część‎ ‎obrotu‎ ‎pochodzi‎ ‎z‎ ‎zakupów,‎ ‎dokonywanych‎ ‎przez‎ ‎osoby‎ ‎postronne.‎ ‎A‎ ‎mianowicie‎ ‎przypadało‎ ‎na‎ ‎zakupy‎ ‎(w‎ ‎rublach):

1886 1890 1895 1900-1901 1901-1902
członków 27,270 66,756 215,852 282,925 152,796
osób postronnych 14,775 105,590 196,500 264,043 153,666

Jednocześnie‎ ‎członkowie,‎ ‎lekceważąc‎ ‎interesy‎ ‎sklepu i‎ ‎kupując‎ ‎towar‎ ‎gdzieindziej,‎ ‎nadużywają‎ ‎w‎ ‎stowarzyszeniu kredytu,‎ ‎który‎ ‎jest‎ ‎istotną‎ ‎klęską‎ ‎naszych‎ ‎stowarzyszeń‎ ‎— spółka‎ ‎daje‎ ‎towar‎ ‎na‎ ‎kredyt‎ ‎i‎ ‎wzamian‎ ‎sama‎ ‎musi‎ ‎szukać kredytu!‎ ‎W‎ ‎Dąbrowie‎ ‎przypadało‎ ‎(w‎ ‎rublach)‎ ‎na:

należność‎ ‎za‎ ‎towar u nabywców należność‎ ‎za‎ ‎towar u członków długi spółki u dostawców inne długi spółki
1897 17,203 20,041 45,469 2,004
1898 14,646 20,000 44,569 12,910
1899 19,293 18,996 50,399 8,500
1900-901 25,376 21,369 50,870 8,949
1901-902 21,264 17,190 40,986 20,397

‎ ‎

Stanisław Wojciechowski

Społem nr 2, 1908

Stowarzyszenie‎ ‎Spożywcze‎ ‎„Nadzieja" w‎ ‎Dąbrowie‎ ‎Górniczej

Bankructwo‎ ‎„Nadziei“‎ ‎stało‎ ‎się‎ ‎faktem.‎ ‎Sąd okręgowy‎ ‎piotrkowski‎ ‎ogłosił‎ ‎już‎ ‎upadłość tego‎ ‎stowarzyszenia,‎ ‎mianując‎ ‎kuratorem upadłości‎ ‎adw.‎ ‎przys.‎ ‎Chądzyńskiego.‎ ‎„Nadziej‎a" ‎do‎ ‎niedawna‎ ‎zajmowała‎ ‎pierwsze miejsce‎ ‎w‎ ‎polskim‎ ‎ruchu‎ ‎współdzielczym ‎i‎ ‎upadku‎ ‎jej‎ ‎nie‎ ‎możemy‎ ‎zbyć‎ ‎suchą‎ ‎kronikarską‎ ‎wzmianką.

„Nadzieja‎"‎ ‎powstała‎ ‎w‎ ‎1885‎ ‎r.‎ ‎Na‎ ‎brak poparcia‎ ‎w‎ ‎społeczeństwie‎ ‎skarżyć‎ ‎się‎ ‎nie mogła.‎ ‎Wszyscy‎ ‎ludzie‎ ‎miejscowi‎ ‎zgodnie stwierdzają‎ ‎jej‎ ‎popularność‎ ‎w‎ ‎pierwszych latach‎ ‎istnienia.‎ ‎Ale‎ ‎popularność‎ ‎to‎ ‎rzecz zawodna,‎ ‎o‎ ‎ile‎ ‎nie‎ ‎poprze‎ ‎jej‎ ‎roztropna‎ ‎i‎ ‎sprawiedliwa‎ ‎gospodarka.‎ ‎A‎ ‎pod‎ ‎tym‎ ‎względem „Nadzieja"‎ ‎od‎ ‎początku‎ ‎szwankowała.‎ ‎Zaszczepiono‎ ‎ją‎ ‎wśród‎ ‎inteligencji‎ ‎zawodowej‎ ‎nadzieją‎ ‎zysków‎ ‎doraźnych,‎ ‎stosowano sprzedaż‎ ‎na‎ ‎kredyt‎ ‎i‎ ‎nadużywano‎ ‎go‎ ‎w‎ ‎szerokich‎ ‎rozmiarach,‎ ‎uprzywilejowano‎ ‎kapitał, wyznaczając‎ ‎mu‎ ‎40% ‎czystych‎ ‎zysków,‎ ‎odsunięto‎ ‎od‎ ‎zarządu‎ ‎robotników‎ ‎(kto‎ ‎nie wpłacił‎ ‎całych‎ ‎15‎ ‎rb.,‎ ‎nie‎ ‎miał‎ ‎prawa‎ ‎głosu i‎ ‎udziału‎ ‎w‎ ‎zyskach),‎ ‎bilanse‎ ‎opierano‎ ‎na błędnej‎ ‎ocenie‎ ‎majątku‎ ‎stowarzyszenia,‎ ‎prowidowano‎ ‎się‎ ‎nierozumnie,‎ ‎nie‎ ‎licząc‎ ‎się z‎ ‎rzeczywistemi‎ ‎potrzebami‎ ‎członków,‎ ‎byle zrobić‎ ‎jak‎ ‎największy‎ ‎obrót,‎ ‎wogóle‎ ‎strona spekulacyjno-handlowa‎ ‎i‎ ‎to‎ ‎nieumiejętnie prowadzona‎ ‎została‎ ‎wysuniętą‎ ‎na‎ ‎plan‎ ‎pierwszy;‎ ‎wytworzyła‎ ‎też‎ ‎ona‎ ‎niezdrową‎ ‎atmosfe rę‎ ‎w‎ ‎stowarzyszeniu‎ ‎i‎ ‎żaden‎ ‎z‎ ‎zarządów‎ ‎nie umiał‎ ‎czy‎ ‎też‎ ‎nie‎ ‎miał‎ ‎odwagi‎ ‎wejść‎ ‎na‎ ‎dro gę‎ ‎uzdrowotnienia‎ ‎stowarzyszenia. Stosowano‎ ‎zgubną‎ ‎sprzedaż‎ ‎na‎ ‎kredyt członkom‎ ‎i‎ ‎nieczłonkom‎ ‎w‎ ‎szerokich‎ ‎rozmiarach.‎ ‎Mówią‎ ‎o‎ ‎tym‎ ‎sprawozdania.‎ ‎Należności‎ ‎za‎ ‎wybrane‎ ‎towary‎ ‎wynosiły‎ ‎w‎ ‎rublach:

w‎ ‎roku u‎ ‎członków u‎ ‎nieczłonków
1897 20.041 17.203
1898 20.000 14.646
1899 18.996 19.293
1900/1 21.369 25.376
1901/2 17.190 21.264
1904 10.213 13.124
1905 12.860 18.917

A‎ ‎w‎ ‎rachunkach‎ ‎strat‎ ‎i‎ ‎zysków‎ ‎nigdzie nie‎ ‎spotykamy‎ ‎pozycji:‎ ‎„spisano‎ ‎wątpliwe należności‎"‎.‎ ‎„Kurjer‎ ‎Sosnowicki"‎ ‎w‎ ‎1902‎ ‎r. pisał,‎ ‎że‎ ‎„w‎ ‎książkach‎ ‎figurują‎ ‎jako‎ ‎pozycje długi‎ ‎ludzi‎ ‎dawno‎ ‎zmarłych,‎ ‎wysłanych‎ ‎do więzienia‎ ‎lub‎ ‎zaginionych‎ ‎bez‎ ‎wieści".‎ ‎Komisje‎ ‎rewizyjne‎ ‎widać‎ ‎nie‎ ‎zadawały‎ ‎sobie trudu‎ ‎badania‎ ‎listy‎ ‎dłużników‎ ‎i‎ ‎nie‎ ‎przypominały‎ ‎zarządom,‎ ‎że‎ ‎bilans‎ ‎nie‎ ‎może‎ ‎być‎ ‎papierowym,‎ ‎musi‎ ‎opierać‎ ‎się‎ ‎na‎ ‎rzeczywistości.

Stowarzyszenie‎ ‎spożywcze‎ ‎zakłada‎ ‎się‎ ‎na to,‎ ‎żeby‎ ‎obsługiwać‎ ‎członków.‎ ‎„Nadzieja“ szła‎ ‎w‎ ‎innym‎ ‎kierunku.‎ ‎Według‎ ‎sprawozdań‎ ‎sprzedano‎ ‎w‎ ‎rublach:


w‎ ‎roku członkom nieczłonkom
1886 27.270 14.775
1890 66.756 105.590
1895 215.352 196.500
1900/1 282.925 264.043
1901/2 152.796 153‎ ‎666
1904 98.500 169.679
1905 97.500 200.893



Cyfry‎ ‎te‎ ‎świadczą,‎ ‎że‎ ‎„Nadzieja"‎ ‎nie‎ ‎przygarniała‎ ‎do‎ ‎siebie‎ ‎na‎ ‎członków‎ ‎wszystkich kupujących.‎ ‎Zyski‎ ‎przez‎ ‎nią‎ ‎hojnie‎ ‎rozdzielane‎ ‎pomiędzy‎ ‎udziałowców‎ ‎to‎ ‎nie‎ ‎był‎ ‎owoc rozumnej‎ ‎oszczędności‎ ‎i‎ ‎umiejętnej‎ ‎gospodarki‎ ‎stowarzyszonych‎ ‎ale‎ ‎chwilowa‎ ‎błyskotka‎ ‎za‎ ‎zasługi‎ ‎klienteli‎ ‎nieczłonków.

Dobrze‎ ‎się‎ ‎działo‎ ‎właścicielom‎ ‎kapitału w‎ ‎„Nadziei".‎ ‎Do‎ ‎1896‎ ‎r.‎ ‎ustawa‎ ‎wyznaczała‎ ‎40% ‎czystego‎ ‎zysku‎ ‎na‎ ‎udziały,‎ ‎potem‎ ‎30%. Widzimy‎ ‎więc,‎ ‎jak‎ ‎w‎ ‎miarę‎ ‎wzrastania‎ ‎zysków‎ ‎rośnie‎ ‎kapitał‎ ‎udziałowy,‎ ‎szybciej‎ ‎niż liczba‎ ‎członków,‎ ‎bo‎ ‎przyciąga‎ ‎go‎ ‎wysoki procent‎ ‎na‎ ‎udziały.‎ ‎Mówią‎ ‎to‎ ‎liczby:

Rok liczba członków kapitał udziałowy czysty zysk
1886 156 6 713 2 586
1888 318 24.434 8.694
1890 574 44.944 10.753
1892 580 50.323 13.832
1894 806 73.154 21 000
1896 1008 90.483 13.380

Z‎ ‎chwilą‎ ‎zmniejszenia‎ ‎się‎ ‎zysków‎ ‎zaczęło się‎ ‎uciekanie,‎ ‎i‎ ‎tu‎ ‎znów‎ ‎w‎ ‎szybszym‎ ‎tempie ucieka‎ ‎kapitał‎ ‎udziałowy,‎ ‎niż‎ ‎członkowie. Widać‎ ‎że‎ ‎na‎ ‎„Nadzieję"‎ ‎zapatrywano‎ ‎się,‎ ‎jak na‎ ‎towarzystwo‎ ‎akcyjne:‎ ‎akcje‎ ‎dają‎ ‎duży procent,‎ ‎więc‎ ‎ich‎ ‎się‎ ‎więcej‎ ‎nabywa; —mniejszy‎ ‎procent,‎ ‎więc‎ ‎się‎ ‎kapitał‎ ‎z‎ ‎interesu‎ ‎wycofywa.‎ ‎Gdzie‎ ‎tu‎ ‎idea‎ ‎współdzielczości i‎ ‎sprawiedliwe‎ ‎dzielenie‎ ‎się‎ ‎owocami‎ ‎wspólnej‎ ‎gospodarki?

„Kurjer‎ ‎Sosnowicki"‎ ‎w‎ ‎1902‎ ‎r.‎ ‎pisał: „Większość‎ ‎stowarzyszonych,‎ ‎mających grubsze‎ ‎udziały,‎ ‎zwykle‎ ‎wybiera‎ ‎te‎ ‎udziały w‎ ‎pierwszych‎ ‎miesiącach‎ ‎towarami,‎ ‎a‎ ‎mimo to‎ ‎figurują‎ ‎z‎ ‎pełnemi‎ ‎udziałami‎ ‎i‎ ‎biorą‎ ‎za‎ ‎to dywidendę,‎ ‎gdy‎ ‎tymczasem‎ ‎instytucja‎ ‎pożycza‎ ‎pieniądze‎ ‎na‎ ‎wysoki‎ ‎procent‎ ‎na‎ ‎opędzenie‎ ‎pierwszych‎ ‎potrzeb‎ ‎handlowych".‎ ‎A‎ ‎dalej:‎ ‎„w‎ ‎kasach‎ ‎sklepowych‎ ‎złożone‎ ‎są‎ ‎książeczki‎ ‎obrachunkowe‎ ‎uprzywilejowanych stowarzyszonych,‎ ‎a‎ ‎kasjerki‎ ‎wpisują‎ ‎im‎ ‎fikcyjne‎ ‎sumy‎ ‎za‎ ‎wybrane‎ ‎towary‎ ‎za‎ ‎gotówkę".

Dobrze‎ ‎więc‎ ‎działo‎ ‎się‎ ‎niektórym‎ ‎członkom‎ ‎„Nadziei",‎ ‎ale‎ ‎zarazem‎ ‎zbliżał‎ ‎się‎ ‎kres jej‎ ‎popularności‎ ‎i‎ ‎rentowności.‎ ‎Nieroztropne‎ ‎prowidowanie‎ ‎się‎ ‎w‎ ‎towary,‎ ‎nie‎ ‎należące do‎ ‎artykułów‎ ‎pierwszej‎ ‎potrzeby,‎ ‎musiało w‎ ‎końcu‎ ‎dać‎ ‎się‎ ‎też‎ ‎odczuć.‎ ‎W‎ ‎1897‎ ‎roku ujawnił‎ ‎się‎ ‎pierwszy‎ ‎niedobór,‎ ‎a‎ ‎nadto‎ ‎trzeba‎ ‎było‎ ‎wyprzedać‎ ‎wysortowane‎ ‎towary,‎ ‎na czym‎ ‎spółka‎ ‎straciła‎ ‎18.098‎ ‎rb.‎ ‎Zaczęło‎ ‎się chylenie‎ ‎ku‎ ‎upadkowi‎ ‎i‎ ‎nie‎ ‎było‎ ‎wśród‎ ‎członków‎ ‎ludzi‎ ‎idei,‎ ‎którzyby‎ ‎zabrali‎ ‎się‎ ‎do‎ ‎ratowania‎ ‎instytucji,‎ ‎bo‎ ‎w‎ ‎„Nadziei“‎ ‎była‎ ‎tylko zewnętrzna‎ ‎imitacja‎ ‎kooperacji.

Stowarzyszenie‎ ‎spożywcze‎ ‎to‎ ‎przedewszystkiem‎ ‎zrzeszenie‎ ‎demokratyczne:‎ ‎jeden‎ ‎członek - jeden‎ ‎głos,‎ ‎a‎ ‎w‎ ‎„Nadziei“‎ ‎nie‎ ‎wszyscy członkowie‎ ‎mieli‎ ‎prawo‎ ‎głosu.‎ ‎Sprawozdanie‎ ‎za‎ ‎1905‎ ‎rok‎ ‎mówi:‎ ‎ogółem‎ ‎stowarzyszonych‎ ‎było‎ ‎860,‎ ‎w‎ ‎tym‎ ‎mających‎ ‎prawo‎ ‎głosu‎ ‎394!...‎ ‎Na‎ ‎liście‎ ‎członków,‎ ‎mających‎ ‎prawo‎ ‎głosu,‎ ‎niema‎ ‎ani‎ ‎jednej‎ ‎kobiety,‎ ‎bo‎ ‎ta dziwna‎ ‎kooperatywa‎ ‎ma‎ ‎w‎ ‎§‎ ‎11‎ ‎ustawy‎ ‎szeroki‎ ‎rozmach:‎ ‎„do‎ ‎grona‎ ‎członków‎ ‎stowarzyszenia‎ ‎przyjmują‎ ‎się‎ ‎osoby‎ ‎obojga‎ ‎płci‎11‎,‎ ‎ale zaraz‎ ‎robi‎ ‎skromną‎ ‎uwagę:‎ ‎„kobiety‎ ‎mają‎ ‎ prawo‎ ‎jedynie‎ ‎kupować‎ ‎towary‎ ‎w‎ ‎zakładach stowarzyszenia‎ ‎i‎ ‎uczestniczyć‎ ‎w‎ ‎jego‎ ‎zyskach".‎ ‎To‎ ‎prawo‎ ‎kobiety‎ ‎kupować‎ ‎towary, wspaniałomyślnie‎ ‎przyznane‎ ‎w‎ ‎statucie‎ ‎„Nadziei“,‎ ‎brzmi‎ ‎w‎ ‎uszach,‎ ‎jak‎ ‎najostrzejszy‎ ‎dysonans‎ ‎naszej‎ ‎starej‎ ‎kooperatywy.‎ ‎W‎ ‎statucie‎ ‎innej‎ ‎starej‎ ‎kooperatywy‎ ‎ale‎ ‎angielskiej‎ ‎spotkamy‎ ‎inne‎ ‎zastrzeżenie:‎ ‎mąż‎ ‎może zostać‎ ‎członkiem‎ ‎kooperatywy‎ ‎za‎ ‎zgodą‎ ‎swej żony‎ ‎(with‎ ‎hise‎ ‎wife’s‎ ‎consent),‎ ‎—‎ ‎bo‎ ‎tam‎ ‎silniej‎ ‎zrozumiano‎ ‎bezpośredni‎ ‎związek‎ ‎kooperatywy‎ ‎spożywczej‎ ‎z‎ ‎gospodarstwem‎ ‎domowym‎ ‎i‎ ‎jego‎ ‎kierowniczką—kobietą.

Członkowie,‎ ‎którzy‎ ‎nie‎ ‎spłacili‎ ‎udziału, również‎ ‎byli‎ ‎pozbawieni‎ ‎prawa‎ ‎głosu.‎ ‎„Nadzieja‎" ‎nie‎ ‎miała‎ ‎widocznie‎ ‎zamiaru‎ ‎przyciągać‎ ‎do‎ ‎siebie‎ ‎rzesze‎ ‎robotnicze,‎ ‎a‎ ‎te‎ ‎jedynie‎ ‎mogły‎ ‎były‎ ‎jej‎ ‎dać‎ ‎trwałą‎ ‎podstawę‎ ‎rozwoju‎ ‎swą‎ ‎jednorodnością‎ ‎potrzeb‎ ‎i‎ ‎wypłatnością.‎ ‎Kiedy‎ ‎rok‎ ‎temu‎ ‎przyjechałem‎ ‎do Dąbrowy‎ ‎z‎ ‎odczytem,‎ ‎żeby‎ ‎zachęcić‎ ‎robotników‎ ‎do‎ ‎zapisywania‎ ‎się‎ ‎do‎ ‎„Nadziei‎",‎ ‎jednozgodnie‎ ‎odpowiedziano‎ ‎mi:‎ ‎„Do‎ ‎„Nadziei“ się‎ ‎nie‎ ‎zapiszemy,‎ ‎bo‎ ‎to‎ ‎trup‎ ‎i‎ ‎„pańska“ spółka:‎ ‎żony‎ ‎nasze‎ ‎odpychają‎ ‎na bok subjekci,‎ ‎gdy‎ ‎wejdzie‎ ‎jaka‎ ‎pani‎ ‎inżynierowa,‎ ‎i‎ ‎każą‎ ‎czekać,‎ ‎nie‎ ‎według‎ ‎kolei“.‎ ‎Powiedziano mi‎ ‎jeszcze‎ ‎inne‎ ‎rzeczy:‎ ‎urzędnikom‎ ‎fabrycznym,‎ ‎którzy‎ ‎wydawali‎ ‎robotnikom‎ ‎kwitki kredytowe‎ ‎do‎ ‎„Nadziei",‎ ‎wypłacano‎ ‎4%‎ ‎od sum‎ ‎w‎ ‎kwitkach‎ ‎wypisanych.‎ ‎W‎ ‎rachunku strat‎ ‎i‎ ‎zysków‎ ‎za‎ ‎1904‎ ‎r.‎ ‎wynagrodzenie‎ ‎od tych‎ ‎kwitków‎ ‎pochłonęło‎ ‎3325‎ ‎rb.;‎ ‎w‎ ‎1905‎ ‎r. —‎ ‎2279‎ ‎rb.‎ ‎Nic‎ ‎dziwnego‎ ‎więc,‎ ‎że‎ ‎robotnicy‎ ‎w‎ ‎„Nadziei“‎ ‎nie‎ ‎mogli‎ ‎widzieć‎ ‎dla‎ ‎siebie nadziei‎ ‎i‎ ‎zaczęli‎ ‎tworzyć‎ ‎swoje‎ ‎„Robotniki“. Lekceważona‎ ‎klientela‎ ‎swoje‎ ‎sprawy‎ ‎wzięła‎ ‎w‎ ‎swoje‎ ‎ręce‎ ‎i‎ ‎wobec‎ ‎nowego‎ ‎prądu‎ ‎topnieć‎ ‎zaczęła‎ ‎dawna‎ ‎robotnicza‎ ‎klientela. I‎ ‎niema‎ ‎prawa‎ ‎dziś‎ ‎„Nadzieja"‎ ‎skarżyć‎ ‎się‎ na‎ ‎obojętność‎ ‎konsumentów,‎ ‎bo‎ ‎ich‎ ‎uszanować‎ ‎i‎ ‎związać‎ ‎z‎ ‎sobą‎ ‎nie‎ ‎umiała.‎ ‎Wszak‎ ‎po 8‎ ‎latach‎ ‎istnienia‎ ‎sprzedaż‎ ‎roczna‎ ‎dosięgła 400.000‎ ‎rb.,‎ ‎a‎ ‎gospodarka‎ ‎wciąż‎ ‎szwankowała.‎ ‎Chodziło‎ ‎o‎ ‎zyski,‎ ‎a‎ ‎gdy‎ ‎zawodzić‎ ‎zaczęły, zabdykowano‎ ‎ze‎ ‎swego‎ ‎samorządu,‎ ‎oddano się‎ ‎pod‎ ‎nieszczęsny‎ ‎zarząd‎ ‎„Giełdowego Związku‎ ‎Roboczego“,‎ ‎który‎ ‎dał‎ ‎wyniki jeszcze‎ ‎smutniejsze.‎ ‎„Fachowość"‎ ‎i‎ ‎„wysoka‎ ‎kaucja"‎ ‎nic‎ ‎nie‎ ‎pomogą,‎ ‎kiedy‎ ‎demokratycznej‎ ‎kontroli‎ ‎zabraknie.

Pod‎ ‎względem‎ ‎administracyjnym‎ ‎i‎ ‎handlowym‎ ‎grzechów‎ ‎było‎ ‎niemało.‎ ‎Przede wszystkiem‎ ‎to‎ ‎wybieranie‎ ‎całego‎ ‎zarządu‎ ‎co rok,‎ ‎przy‎ ‎z‎ ‎góry‎ ‎zapewnionych‎ ‎dlań‎ ‎10% ‎od czystych‎ ‎zysków,‎ ‎stało‎ ‎się‎ ‎powodem‎ ‎intryg, zatargów‎ ‎osobistych‎ ‎i‎ ‎wycofywania‎ ‎się‎ ‎ludzi,‎ ‎którzy‎ ‎mogli‎ ‎być‎ ‎pożytecznemi.‎ ‎Każde sprawozdanie‎ ‎„Nadziei"‎ ‎nastręcza‎ ‎szereg wątpliwości‎ ‎co‎ ‎do‎ ‎jego‎ ‎wiarogodności.‎ ‎Wszyscy‎ ‎w‎ ‎Dąbrowie‎ ‎mówili,‎ ‎że‎ ‎„Nadzieja‎"‎ ‎stoi na‎ ‎brzegu‎ ‎przepaści,‎ ‎a‎ ‎bilanse‎ ‎do‎ ‎ostatka mówiły:‎ ‎7%‎ ‎od‎ ‎udziałów‎ ‎i‎ ‎3%‎ ‎od‎ ‎zakupów!...

Przy‎ ‎„rewizji“‎ ‎w‎ ‎1904‎ ‎r.‎ ‎znaleziono‎ ‎w‎ ‎sklepach‎ ‎„Nadziei"‎ ‎towarów‎ ‎za‎ ‎88.138‎ ‎rb.‎ ‎po‎ ‎cenie‎ ‎sprzedażnej‎,‎ ‎a‎ ‎w‎ ‎aktywach‎ ‎bilansu‎ ‎podano‎ ‎towarów‎ ‎aż‎ ‎76.089‎ ‎rb.,‎ ‎w‎ ‎1905‎ ‎r.‎ ‎znaleziono‎ ‎90.850‎ ‎rb.,‎ ‎a‎ ‎w‎ ‎aktywach‎ ‎—‎ ‎81.884! Czyż‎ ‎różnica‎ ‎pomiędzy‎ ‎ceną‎ ‎sprzedażną a‎ ‎ceną‎ ‎kupna‎ ‎może‎ ‎być‎ ‎tak‎ ‎nieznaczną? Praktyka‎ ‎mówi,‎ ‎że‎ ‎może‎ ‎ona‎ ‎się‎ ‎wahać‎ ‎od 15‎ ‎do‎ ‎25%‎ ‎w‎ ‎oddzielnych‎ ‎sklepach‎ ‎zależnie od‎ ‎asortymentu‎ ‎towarów,‎ ‎a‎ ‎w‎ ‎„Nadziei“‎ ‎przy jej‎ ‎bazarowym‎ ‎asortymencie‎ ‎zaledwie‎ ‎10‎ ‎— 12%!..‎ ‎A‎ ‎przy‎ ‎tym‎ ‎te‎ ‎skromne‎ ‎notatki‎ ‎przy pozycji‎ ‎towarów:‎ ‎„w‎ ‎tej‎ ‎liczbie‎ ‎towarów‎ ‎komisowych‎ ‎za‎ ‎3010‎ ‎rb.,‎ ‎za‎ ‎3850 rb.“,‎ ‎te‎ ‎dziwne‎ ‎w‎ ‎rachunku‎ ‎zysków‎ ‎„znaleziono‎ ‎więcej towarów‎ ‎za‎ ‎739‎ ‎rb.,‎ ‎za‎ ‎231‎ ‎rb.“,‎ ‎żeby‎ ‎zaraz w‎ ‎roku‎ ‎następnym‎ ‎stwierdzić‎ ‎niedobór‎ ‎znaczny,‎ ‎—‎ ‎co‎ ‎to‎ ‎wszystko‎ ‎znaczy?‎ ‎Czemu‎ ‎nie szacowano‎ ‎inwentarza‎ ‎dla‎ ‎bilansu‎ ‎według jego‎ ‎wartości?‎ ‎czemu‎ ‎komisje‎ ‎rewizyjne‎ ‎nie kwestj‎‎ono‎‎wały‎ ‎tych‎ ‎ubarwianych‎ ‎sprawozdań?‎ ‎czemu‎ ‎zebrania‎ ‎ogólne‎ ‎nie‎ ‎wnikały w‎ ‎istotę‎ ‎gospodarki,‎ ‎a‎ ‎zajmowały‎ ‎się‎ ‎tylko wyborami‎ ‎corocznemi‎ ‎i‎ ‎to‎ ‎jak?‎ ‎„Duża‎ ‎liczba osób‎ ‎—‎ ‎pisał‎ ‎w‎ ‎„Kurjerze‎ ‎Sosnowickim“ pierwszy‎ ‎prezes‎ ‎„Nadziei"‎ ‎p.‎ ‎F.‎ ‎Kwiecień— działa‎ ‎często‎ ‎pod‎ ‎wpływem‎ ‎namowy‎ ‎i‎ ‎wybierać‎ ‎może‎ ‎zarządy‎ ‎najzupełniej‎ ‎nieodpowiednie“.

,,Nadzieja"‎ ‎grzeszyła‎ ‎nietylko‎ ‎brakiem umiejętnego‎ ‎handlowego‎ ‎kierownictwa,‎ ‎ale przedewszystkiem‎ ‎brakiem‎ ‎demokratycznej kontroli‎ ‎i‎ ‎brakiem‎ ‎zdolności‎ ‎do‎ ‎samorządu. Niech‎ ‎to‎ ‎zapamiętają‎ ‎sobie‎ ‎dobrze‎ ‎z‎ ‎dziejów "Nadziei"‎ ‎tak‎ ‎licznie‎ ‎dokoła‎ ‎niej‎ ‎powstające „Robotniki“.‎ ‎Społeczeństwo‎ ‎nasze‎ ‎zawsze chętnie‎ ‎garnęło‎ ‎się‎ ‎i‎ ‎garnie‎ ‎do‎ ‎kooperacji, brak‎ ‎mu‎ ‎tylko‎ ‎oddanych‎ ‎sług,‎ ‎umiejących a‎ ‎przedewszystkiem‎ ‎chcących‎ ‎pracować. I‎ ‎przedwczesne‎ ‎byłyby‎ ‎przechwałki‎ ‎nad‎ ‎grobem‎ ‎„Nadziei".‎ ‎Mowę‎ ‎piękną‎ ‎wygłosić,‎ ‎żądania‎ ‎postawić,‎ ‎„manifę"‎ ‎urządzić‎ ‎— wszystko‎ ‎to‎ ‎rzeczy‎ ‎śmiesznie‎ ‎łatwe,‎ ‎ale‎ ‎kooperatywę‎ ‎poprowadzić,‎ ‎gmach‎ ‎z‎ ‎drobnych‎ ‎cegiełek stworzyć — na‎ ‎to‎ ‎trzeba‎ ‎myśli‎ ‎głębszej‎ ‎i‎ ‎pracy‎ ‎wytrwałej,‎ ‎tej‎ ‎szarej,‎ ‎codziennej,‎ ‎nie‎ ‎błyskotliwej,‎ ‎na‎ ‎drobnych‎ ‎poświęceniach‎ ‎i‎ ‎miłości‎ ‎bliźniego‎ ‎opartej.